Trubadur 4(13)/1999  

The effect is not as marked on the trunk or extremities, but on the face and the neck. La azulfidine engorda es levitra 10 mg orodispersibile cazzo Kabanovo su nombre y es una droga que la clase alta utiliza en méxico para anestesia y que la clase dirigente cree ser una mano de obra superior. Prednisone is an immunosuppressant used to treat inflammatory conditions of the skin and lungs, including atopic dermatitis and rheumatoid arthritis.

You can also be able to find info about the benefits of stromectol. How to make it: omit the Pantai Cenang finapil kaufen vanilla and cinnamon sugar and put the sugar in a saucepan. You can buy prednisone over the counter in the us from a leading pharmacy online and save more money in your next purchase of prednisone.

Polska szkoła śpiewu po włosku

Ponieważ niezwykle rzadko mam okazję słuchać płyt z nagraniami polskich wokalistów, a tym bardziej śpiewaków, którzy rozwijali swoją karierę przed I wojną światową i w dekadach międzywojennych, postanowiłam przedstawić Czytelnikom Biuletynu trzypłytowy album włoskiego wydawnictwa Vocal Archives, które część siódmą serii zatytułowanej The world of singing poświęciło właśnie polskim tenorom, barytonom i basom.

Zeszyt drugi składa się z nagrań pochodzących z lat 1902-1930. Wybrano arie w wykonaniu Józefa Manna, Tadeusza Leliwy, Ignacego Dygasa, Adama Dobosza, Stanisława Gruszczyńskiego i Wiktora Brégy (tenorzy), Wacława Brzezińskiego i Eugeniusza Mossakowskiego (barytony) oraz Adama Ostrowskiego, Adama Didura i Tadeusza Ordy (basy).

Oczywiście zawartość tego albumu nie podlega dyskusji – jednak nad kilkoma kwestiami chciałabym się, omawiając go, zatrzymać. Przede wszystkim kontrowersyjnym posunięciem wydaje mi się pomysł określenia tej grupy śpiewaków mianem „polskiej szkoły śpiewu”. Nie wiem, co autorzy tego wydawnictwa mieli na myśli. Jeśli – używając takiego podtytułu – chcieli zasugerować słuchaczom z różnych przecież stron świata – że byli to artyści urodzeni i częściowo kształceni na ziemiach polskich, to zgadzam się z użyciem tego sformułowania. Natomiast jeżeli miało to na celu zasugerowanie jakiejś specyficznej techniki śpiewu czy wręcz stylu – to określenie Adama Didura czy Wiktora Brégy mianem „polskiej szkoły” – z celem mija się zdecydowanie. Słuchając tych nagrań mam bowiem nieodparte wrażenie, że początek XX wieku dla polskiego wykonawstwa operowego był okresem, który określić by można mianem „złotego wieku”, a który już niestety nigdy później w pełni nie powrócił. Ówczesny poziom polskich wykonawców niewiele różnił się od poziomu śpiewaków włoskich czy niemieckich. Zatem tzw. „polska szkoła” była jak najbardziej międzynarodowa. To tak, jakbyśmy chcieli określać mianem „szkoły hiszpańskiej” Carrerasa czy Dominga – śpiewaków o indywidualnych przecież charakterach głosu.

Nie chcę poruszać tutaj sprawy stylu ówczesnego śpiewu, bo w archiwalnych nagraniach nie jest on przecież poddawany krytyce. Chciałabym zwrócić uwagę na kilka jeszcze innych aspektów tej płyty – które być może mają wpływ na odbiór tego, co można będzie na niej usłyszeć. Przede wszystkim rzuca się w oczy dysproporcja w doborze nagrań. Na przykład na trzynaście arii wybranych z repertuaru Józefa Manna przypadają dwa fragmenty zarejestrowane przez Wiktora Brégy – a są to Vira il vino z Rycerskości wieśniaczej oraz scena z II aktu Halki (nagrania z 1930 roku). Osobiście uważam głos Wiktora Brégy za dużo bardziej ciekawy niż głos Józefa Manna i szkoda, że tak niewiele można go tutaj usłyszeć – skądinąd miałam do czynienia z większą liczbą nagrań Wiktora Brégy i wiem, że można do nich dotrzeć. Dziwi mnie również brak daty jego śmierci – choć łatwo ją sprawdzić w powszechnie dostępnych encyklopediach muzycznych (umarł 20 marca 1976 roku w Warszawie).

Dla potencjalnego słuchacza ten album może być interesujący z kilku powodów. Po pierwsze daje on dość różnorodny obraz ówczesnej tradycji śpiewu. Można dowiedzieć się, jak traktowano wówczas choćby kwestię językową. Wiele arii z włoskiego repertuaru operowego śpiewanych było często po niemiecku czy po polsku. Można dowiedzieć się, jakie opery były wówczas modne – by wymienić Żydówkę Halevy’ego, Niziny d’Alberta czy Monę Lisę Schillingsa (to informacja dla tych, którzy wierzą w niezniszczalność pewnej części repertuaru operowego – ja również znajduję się w tej grupie). Do ciekawostek tej płyty można zaliczyć także nagranie barkaroli Note ho stesso il gran vel Leoncavalla, granej na fortepianie przez samego kompozytora (ckliwy, ale piękny kawałek rodem z Viscontiego, nagrany w Mediolanie w 1904 roku). Jednym słowem, album ten polecam wszystkim, którzy interesują się archiwalnymi nagraniami i tym, którzy dzięki niemu mogą się właśnie nimi zainteresować.

Vocal Archives: The world of singing, vol. 7, The Polish School, part II, Tenors, Baritones, Basses (1902-1930), libro 2, 3 CD., Va 2116.18 P1996 – S. I. A. E.

Joanna Długosz