Trubadur 3(20)/2001  

In some cases, this can lead to the development of breast lumps. Pcos is also a condition where women have an increased risk of São Lourenço do Sul endometrial cancer. There are also numerous online shops and pharmacies that sell drugs and other medical products both legitimate and fake.

This reduces the amount of dirt that accumulates on your skin. It may be used Sirjan with other drugs that help the body fight this infection. The most common causes of male sexual impotence include diabetes, smoking, high cholesterol, prostate disease, and obesity.

Aida w Poznaniu

Kolejny wielki sukces odniósł Teatr Wielki im. St. Moniuszki w Poznaniu wystawiając Aidę G. Verdiego, w bardzo udanej inscenizacji i reżyserii Marka Weiss-Grzesińskiego, z fantastyczno-bajkową, rodem z gier komputerowych scenografią Jeana Antoine’a Hierro. Twórcy opery znakomicie pokazali, że Aida jest wielkim widowiskiem i również wspaniałym kameralnym dramatem.

Stroje są w kolorach czerwono-czarno-złoto-granatowych, często je ozdabiają różnej długości złote chwościki. Żołnierze są ubrani w złote i srebrne zbroje z różnymi wystającymi rogami, u Radamesa zbroja ma fantastyczną maskę na piersi. Etiopowie mają hełmy z rogami. Damy dworu i kapłanów zdobią ogromne nakrycia głowy. Duże wrażenie robi Faraon, półnagi mężczyzna, przybrany czymś w rodzaju białych pawich piór. W I odsłonie II aktu Amneris w bieliźnie, zakryta tylko czymś w rodzaju ręcznika, wygląda bardzo kobieco i ponętnie, zwłaszcza że leży na ogromnym łożu. Dramatyzmu postaciom i akcji dodają wymalowane na biało-czerwono-czarno twarze, mężczyźni mają również wymalowane głowy. Dokładnie obserwując wydarzenia podczas transmisji telewizyjnej zdałam sobie sprawę, że różne wystające i ostre elementy strojów raczej nie sprzyjały kontaktom fizycznym, szczególnie w IV akcie. Np. nieco zabawnie wyglądały uniki M. Marca (Radamesa) przed ogromnym nakryciem głowy – w rodzaju tiary – J. Podlewskiej (Amneris), przy jej uporczywych próbach zbliżenia się do niego, a także nieudane próby objęcia Radamesa przez B. Kubiak (Aidę) – przed wszelkimi zbliżeniami skutecznie broniły go duże, wystające i z pewnością ostre epolety. W trakcie rozmowy P. Nędzyńskiego z M. Marcem dowiedziałam się, że i śpiewakom niektóre ubiory mocno dawały się we znaki. Te dziwaczne stroje, makijaże i scenografia według mnie nie zmieniają odbioru tej opery, bo przecież nie mają wpływu na wierność dramatowi i muzyce, a są równie egzotyczne, jak prawdziwe stroje starożytnego Egiptu. Ta dramatyczna opowieść mogła przecież wydarzyć się w każdym miejscu i czasie, co zresztą właśnie idealnie pokazuje taka fantastyczna inscenizacja.

Wybrałam się na drugi spektakl, 22 maja 2001. Nie po raz pierwszy okazało się, że kolejny spektakl jest bardziej udany niż premiera (po konfrontacji z Klubowiczami będącymi na premierze oraz prezentacji spektaklu w telewizji regionalnej), chociaż akty III i IV na premierze były już na nieco wyższym poziomie, a Bogusław Szynalski w roli Amonasra podobał mi się znacznie bardziej niż Jerzy Mechliński, śpiewający w przedstawieniu, na którym byłam obecna. Wszyscy wykonawcy wywarli na mnie świetne wrażenie, zarówno śpiewem, jak i grą aktorską. Znakomicie wydobyli prawdę psychologiczną granych postaci. Najbardziej podobali mi się Aida – Maria Mitrosz, Radames – Sylwester Kostecki, Amneris – Danuta Nowak-Połczyńska i Faraon – Wiesław Bednarek. Orkiestra doskonale zagrała pod dyrekcją Marcina Sompolińskiego. Chór jak zwykle znakomicie poprowadziła Jolanta Dota-Komorowska. Ten spektakl uświetniła na końcu bardzo miła uroczystość, która odbyła się z okazji jubileuszu 35 lat jej pracy na poznańskiej scenie.

Podczas spektaklu bardzo podobał mi się balet, zarówno w wykonaniu uroczych dzieci ze szkoły baletowej, jak i zespołu opery. Interesującą choreografię stworzyła Izadora Weiss. Przed premierą opowiadała, że w świątyni balet odgrywał rytuał wskrzeszenia, w komnacie Amneris – rytuał przeistoczenia się dziewczynki w kobietę, a w scenie z marszem tryumfalnym chciała pokazać radość, siłę, ale także, że mężczyzna z kobietą tworzą jedną całość. Przy powitaniu zwycięskich wojsk i Radamesa balet odtańczył swój taniec cudownie miękkimi ruchami, zresztą tancerki z długimi warkoczami również wyglądały jak kotki z długimi ogonkami. Wielki powrót wojsk rozgrywa się jak gdyby na scenie – widownię stanowią z jednej strony Faraon z córką, kapłani i lud egipski, a z drugiej my, widzowie. Radames wjeżdża na czarnym rumaku – jednorożcu. Niewolników – pobitych Etiopów – wiozą na wozach ich towarzysze. Bardzo prawdziwie brzmią słowa Amonasra, błagającego o życie dla swoich ludzi: potężny władco, spójrz na nas łaskawie, koleje losu mogą się odwrócić.

Maria Mitrosz, śpiewająca pięknym sopranem, jest doskonałą tytułową bohaterką – delikatną i kobiecą, ale też pełną siły. Znakomitym Radamesem okazał się Sylwester Kostecki, pięknie zaśpiewał swą rolę, zarówno część dramatyczną, jak i romantyczną. Świetnie prezentuje się w scenie powrotu zwycięskich wojsk, mając na ramionach coś w rodzaju skrzydeł husarskich. Duże wrażenie robi na końcu opery pod olbrzymią tarczą słoneczną – wahadłem, czekając na wyrok. To wahadło odmierza krótki czas życia, jaki Radamesowi pozostał. Niezwykle przejmujący moment stanowi jego – wspólne z Aidą – pogrzebanie. Stoją w przezroczystym kloszu, a na końcu z góry sypie się na nich piasek: Otwiera się niebo, tam nie ma cierpienia… Tam jest już radość nieśmiertelnej miłości. Nasze dusze wznoszą się ku wiecznemu szczęściu. Wahadło staje. A oni przeżyli wymarzoną przez Aidę krótką chwilę szczęścia. Ich głosy i dusze wzniosły się ku niebu. W końcowych frazach Radamesa zaginął mi moment, który zawsze robi na mnie ogromne wrażenie. Chwila, gdy bohater z całych sił, krzycząc przejmującym głosem, walczy z kamieniem zamykającym drogę do życia. Ma się wrażenie, że Aida Mitrosz i Radames Kosteckiego od początku są pogodzeni ze swym fatalnym przeznaczeniem i śmiercią.

Od kilku lat największe wrażenie wśród bohaterów Aidy robi na mnie Amneris. Tę kontrowersyjną postać lubię najbardziej i zawsze z niepokojem oczekuję śpiewaczki, która ją odgrywa. Idealną Amneris była Danuta Nowak-Połczyńska. Wspaniała kobieta, z pięknym i przenikliwym mezzosopranowym głosem. Dumna, rozkapryszona córka Faraona, nieszczęśliwie zakochana, opanowana przez zazdrość, okrutnie odepchnięta przez ukochanego, modląca się żarliwie o szczęśliwy wyrok na Radamesie, wielkodusznie przebaczająca mu zdradę. Wpada w wielki gniew po ogłoszeniu wyroku, przeklina kapłanów, porównując ich do dzikich zwierząt łaknących krwi, krzyczy: Podłe larwy! Będziecie przeklęci na wieki. Wzbudza współczucie, gdy rozpacza nad grobem Radamesa i Aidy; sama musi żyć, cierpieć i wiecznie tęsknić za Radamesem. Z całego serca życzy jemu spokoju we wrotach raju.

Operę Aida mogłam podziwiać dzięki poznańskiemu Teatrowi Wielkiemu już od dzieciństwa. Była to wciąż ta sama inscenizacja z monumentalnymi dekoracjami, również robiąca świetne wrażenie i w scenach grupowych, i kameralnych. Także znakomici śpiewacy kreowali czołowe role. Na zawsze zapamiętałam Aidę – Antoninę Kawecką i Krystynę Kujawińską, Amneris – Aleksandrę Imalską i Stefanię Toczyską czy Radamesa – Mariana Koubę, Józefa Kolesińskiego i Kałudi Kałudowa.

Myślę, że i na tę nową interesującą inscenizację Aidy wybiorę się wielokrotnie, bez namysłu mogę ją również polecić kolegom z „Trubadura”.

Aleksandra Toczko