Trubadur 3(20)/2001  

This will prevent you from becoming pregnant in the first place. It is a corticosteroid https://studentop.de/40506-sildenafil-genericon-50-mg-preis-85389/ which acts by increasing the sensitivity of the eye to light and therefore causes an increase in the sensitivity of the eye. Pharmacies offer the best range of medicines for you.

It is hard, and it hurts, but it really is possible to get pregnant naturally with clomid. This means that more people https://royalbrokerageinc.com/38816-map-63138/ can afford the medication that is prescribed for their condition. Amoxicillin is an effective antibiotic that treats many different infections and has an excellent track record of safety.

Partnerstwo ze śpiewakiem

Za zgodą pana prof. Jerzego Marchwińskiego drukujemy niewielki fragment jego eseju pt. „O partnerstwie w muzyce”. Serdecznie dziękujemy za zgodę na publikację. Redakcja

Problem dotyczy głównie pianistów i dyrygentów partnerujących śpiewakom. Warto od razu na wstępie uświadomić sobie dwie podstawowe różnice pomiędzy śpiewakami i wszystkimi innymi wykonawcami. Pierwsza to fakt, że śpiewak sam jest instrumentem, żywym, unikatowym, niezastąpionym; druga – że śpiewak ma do swej dyspozycji tekst słowny, który stanowi integralną część wykonywanych przez niego utworów.

Instrumenty wszystkich wykonawców są na zewnątrz nich samych; śpiewak nosi go w sobie. Nawet najcenniejszy Stradivarius jest do zastąpienia; głos – nie. Cena, jaką płaci każdy chyba śpiewak za swą unikatowość, to ciągłe napięcie, niepokój, troska o żywy instrument, permanentnie poddany wszelkim wymaganiom profesji i zagrożeniom chorób, gwałtownych zmian klimatu, zmęczenia i wielu ubocznych produktów cywilizacji (ta klimatyzacja!)

Dźwięk, jak i cały język muzyczny, jest kompletnie „asemantyczny”; tekst słowny ma znaczenie konkretne, nawet jeśli nie jednoznacznie, to w bardzo określony sposób implikujący interpretację. Treść zdania chopinowskiego Ślicznego chłopca: Wzniosły, smukły i młody… wydaje się być absolutnie oczywista i logiczna; same dźwięki nie znaczą nic. Tekst można interpretować na wiele sposobów, ale logiczny, jest – w zasadzie – jeden.

Być, albo nie być? Oto jest pytanie – można przekonywająco interpretować na nieskończoną ilość sposobów. Wydaje mi się być oczywistym, że nie wolno tylko (może, nie należy?) powiedzieć: By cialbo nieby, cioto jestpy tanie. Niestety, tak właśnie bardzo często mówi się, śpiewa i gra. (A język muzyczny, choć „asemantyczny”, też ma swoją nieubłaganą logikę! Zamiast nim „mówić”, można po prostu bełkotać).

Śpiewak, oczywiście profesjonalny, nie ma alternatywy dla logiki interpretowanego tekstu. Powinien ją realizować i respektować. Nie ma również alternatywy partnerujący śpiewakowi instrumentalista lub dyrygent. Musi znać tekst i respektować jego logikę w równym stopniu, jak śpiewający partner. Musi umieć „grać” po polsku, niemiecku, włosku, rosyjsku… Tekst słowny całej niemal literatury wokalnej jest najskuteczniejszym kluczem do interpretacji; jest kluczem do partnerstwa. Uświadomienie sobie i zaakceptowanie tych odmienności powinno niemal całkowicie rozwiązać podstawowe problemy partnerowania śpiewakowi.

Nie waham się twierdzić, że od swego partnera śpiewak ma prawo oczekiwać nie tylko rozumienia jego problemów, ale również szczególnej, dyskretnie opiekuńczej postawy. Jest ona nie tylko wymogiem kurtuazji, ale zgoła profesjonalnym obowiązkiem. Zdumiewająca bywa np. ignorancja niektórych dyrygentów, którzy organizują próby generalne z udziałem śpiewaków jeszcze w dniu koncertu! A głos potrzebuje odpoczynku; bez niego natomiast Steinway doskonale się obędzie. I jeszcze coś, również ogromnie ważnego. To śpiewak przeważnie wykonuje wiodący element utworu. Narracja, dramaturgia, message, są najczęściej w jego gestii. Aroganccy „partnerzy” często o tym zapominają, traktując śpiewaka jak niedouczonego dyletanta.

Niestety, nie do rzadkości należą też dramatyczne sytuacje, kiedy śpiewak, dla uniknięcia katastrofy, zmuszony jest okaleczać frazę, ponieważ jego niekompetentny partner nie jest w stanie zagrać lub zadyrygować rubata, zrozumieć czasu dziejącego się pomiędzy frazami, albo np. zatrzymać orkiestry na fermacie. Zgroza!

Jerzy Marchwiński