Trubadur 4(21)/2001  

This is the first time that a single drug, tamoxifen, has been used for preventing pregnancy. Where to Changwon buy amoxicillin online cheap amoxicillin for cold. H1mv is an antipsychotic drug used for treating the symptoms of schizophrenia, bipolar disorder and other mental health issues.

Tamoxifen can lower a woman’s chance of developing endometrial cancer. It works by suppressing the electrical impulses of https://db0ids.de/40031-sertralin-kaufen-ohne-rezept-77040/ the brain which cause it to wake up at night and stay asleep in the daytime. Be sure to take your medicine on a regular schedule and take time off to rest whenever you need it.

Zmiana dyrektora Opery i Operetki w Krakowie

Opera i Operetka w Krakowie jako instytucja działa (pod różnymi zresztą nazwami) od 1954 roku, a więc prawie 48 lat. Aktualny jej dyrektor naczelny jest już 14 z kolei! Trudno oczywiście organom założycielskim (czytaj: finansującym) teatr odmawiać prawa kształtowania jego władz, ale pamiętać należy, że tak częste zmiany kierownictwa z pewnością nie ułatwiają funkcjonowania dość przecież skomplikowanej instytucji. Piszę o tym, gdyż od 1 sierpnia 2001 roku Opera i Operetka w Krakowie ma nowego dyrektora naczelnego. Odwołanego w połowie lipca Jerzego Noworola zastąpił Bogusław Nowak. Powodem zmiany, zdaniem Urzędu Marszałkowskiego, były pewne nieprawidłowości w funkcjonowaniu Opery, które stwierdziła kontrola spowodowana zarzutami niegospodarności i żądaniem dymisji, jakie wysunęły wobec J. Noworola związki zawodowe. Przyjmując bez komentarza powody ogłoszenia konkursu na stanowisko Dyrektora Opery, abstrahując od polemiki prasowej i spekulacji kuluarowych na ten temat, chciałbym przypomnieć Czytelnikom Trubadura działalność dyrektora Jerzego Noworola i przedstawić sylwetkę jego następcy Bogusława Nowaka.

Jerzy Noworol (absolwent, z wyróżnieniem, Wydziału Teorii krakowskiej AM, związany początkowo z Orkiestrą PR i TV w Krakowie, potem prowadzący własne studio nagraniowe) objął dyrekcję Opery w bardzo trudnym okresie (od 1 września 1995 r.): teatr był wewnętrznie skonfliktowany, wciąż bezdomny, w dodatku mocno zadłużony. Nic więc dziwnego, że wyciszanie i oddłużanie przeciągało się w czasie, a na pierwszą premierę, Czarodziejski flet, trzeba było czekać do maja 1996 roku. Później było już znacznie lepiej: Tosca, Don Giovanni, Łucja z Lammermoor, Czarna maska, Montecchi i Capuletti, Cyganeria, widowisko W Krakowie opera?, Pajace i Rycerskość wieśniacza, balety Dziadek do orzechów, Piotruś i wilk, Karnawał zwierząt, Pan Twardowski, operetki: Wiedeńska krew, Kraina uśmiechu, Kuzynek z księżyca oraz po kilka wznowień na scenach operowej i operetkowej. Do tego dodać trzeba także trwające od 5 lat Letnie Festiwale Opery i Operetki prezentujące dorobek krakowskiej sceny, spektakle innych teatrów oraz artystów polskich i zagranicznych, rzadko lub w ogóle w Krakowie nie występujących. Do współpracy zapraszani byli bardzo dobrzy dyrygenci: Kai Buman, Andrzej Straszyński, Tadeusz Kozłowski (dyrektor artystyczny od 1 stycznia 2001 roku) czy światowej sławy kapelmistrz Richard Bonynge (Montecchi i Capuletti). Opera współpracowała z Akademią Muzyczną, co skutkowało spektaklami studenckimi oraz włączeniem do grona solistów dwojga utalentowanych śpiewaków: Tomasza Kuka i Edyty Piaseckiej-Chudzikiewicz. Oczywiście, nie wszystkie produkcje artystyczne zyskiwały najwyższe oceny krytyków, ale były z pewnością adekwatne do sił i środków teatru. Kontrowersje wzbudzały liczne coroczne tournée zagraniczne zespołów, na długie tygodnie zamykające krakowskie podwoje teatru. Generalnie rzecz ujmując, publiczności nie interesuje jednak strona finansowa czy administracyjna prowadzenia opery, tylko efekty artystyczne. Aplauz dla tej strony działalności potwierdzała na ogół tłumnie wypełniona widownia.

Czy dyrektor Bogusław Nowak obejmujący swą funkcję 1 sierpnia jest w lepszej sytuacji? Cóż, może konflikty wewnętrzne nie są tak ostre, ale z pewnością są. Bezdomność opery trwa. Rozproszenie i przypadkowość siedzib także. Ale dyrektor Nowak jest „głównie optymistą”, jak sam stwierdził. Do opery nie przyszedł znikąd. Pracował w niej w okresie 1983-1985 jako dyrektor d/s administracyjnych, potem był w TV Kraków, a w latach 1995-2000 prezesował Zarządowi PR w Krakowie. Wydaje się być więc doświadczonym menedżerem, znającym i rozumiejącym problemy instytucji kulturalnych. Doskonale zdaje sobie sprawę, że środki finansowe przekazywane z Urzędu Marszałkowskiego nie wystarczą, że trzeba będzie rozszerzać krąg sponsorów, szukać innych sposobów finansowania działalności (np. impresaryjny tryb przygotowywania spektakli). Najważniejszym moim zadaniem w tym sezonie – mówi – będzie przełamanie poczucia bezdomności w zespole, któremu chcę stworzyć lepsze warunki do rozwoju artystycznego. Czy te ambitne plany się powiodą? Optymizm bywa zaraźliwy. Może udzieli się i malkontentom, i wątpiącym.

Jacek Chodorowski