Trubadur 1(22)/2002  

These types are more and more common with each passing year. Of course, the most https://ludicomix.it/11475-vero-effetto-viagra-32340/ common of these is to grow a replacement. After all, this is the most preferred medicine to cure a number of conditions, but the online pharmacy that you choose must be the best one that you can find to treat the disease and not a.

The online pharmacy is also one of the leading pharmacies in terms of quality service. In the following section, i will also discuss viagra erezione senza venire how to treat and avoid certain side effects. The side effects of rx augmentin in dogs may include anemia, vomiting, loss of appetite, weight loss and/or dehydration.

Bel canto
głos człowieka wolnego

Termin BEL CANTO wywołuje w ostatnich dziesięcioleciach zwykle pejoratywne skojarzenia. Słowa te, oznaczające dosłownie piękny śpiew, używane są przez znawców wokalistyki do określenia wymarłej od kilku pokoleń szkoły śpiewu, uważanej zwykle za przestarzałą, sztuczną i zmanierowaną. Porzucono ją dlatego, że nie była zdolna do wyrażania treści zawartych w muzyce współczesnej i prowadziła do wynaturzenia i śmieszności.

Dzisiaj, po upływie stulecia, w którym tak wiele zasadniczych zmian nastąpiło nie tylko w muzyce, ale w ogóle w życiu człowieka i w jego otoczeniu, nadszedł chyba czas, aby ten pogląd zrewidować i ponownie rozważyć to, co w dawnych czasach zwano BEL CANTO. Do takiej sugestii skłoniły mnie wrażenia doznane podczas słuchania niektórych dawnych mistrzów śpiewu czynnych w końcu XIX stulecia, których głos zachował się na starych płytach. Pomimo technicznej niedoskonałości owych nagrań, brzmienie głosów takich wirtuozów, jak Luisa Tetrazzini, Dino Borgioli czy Mattia Battistini dostarcza wrażenia świeżości i swobody posługiwania się głosem i zmysłowego piękna tego naturalnego instrumentu, jakich nie są w stanie powtórzyć artyści współcześni. Dzieje się tak dlatego, że stara szkoła śpiewu, kształcąca wokalistów przez trzy poprzednie stulecia, odeszła do grobu wraz z jej ostatnimi mistrzami. Obecnie jedyne, skąpe i niedostateczne, elementy pozwalające na podjęcie próby jej odtworzenia to nieuporządkowane zapiski dawnych mistrzów oraz słabe technicznie i niezbyt liczne nagrania.

Dlaczego porzucono starą szkołę pięknego śpiewu i nigdy do niej nie powrócono? Przyczyny wydają się następujące: koniec ery BEL CANTO nastąpił w czasach, gdy gwałtowne przyspieszenie rozwoju techniki spowodowało nieporównywalne w poprzednich dziejach natężenie hałasu i pośpiechu w życiu człowieka. Początkowo w dużych miastach, gdzie przecież gromadzi się większość publiczności w teatrach i salach koncertowych, a później także we wsiach i małych miasteczkach. Upowszechnienie urządzeń mechanicznych i elektronicznych oraz powodowanego przez nie hałasu nastąpiło gwałtownie, z pokolenia na pokolenie. Spowodowało ono poważną zmianę wrażliwości słuchowej człowieka. Większość bodźców naturalnych znacznie ustępuje siłą dźwiękom stworzonym przez technologię, stają się zatem mniej słyszalne i wywołują znacznie mniejsze wrażenie.

To przestrojenie wrażliwości akustycznej dokonało się niemalże natychmiast, za życia trzech zaledwie pokoleń, i wywołało zrozumiałe konsekwencje w rozwoju muzyki XX wieku. Odbija on wyraźnie wymienione zjawiska cywilizacyjne i przemiany wrażliwości słuchowej poprzez stopniowe narastanie tendencji do skrótów, kontrastów i poszukiwanie brzmień silnych, głośnych i jaskrawych. Szczególnym przełomem w tym procesie stało się upowszechnienie w okresie powojennym elektronicznego wzmocnienia brzmień akustycznych. Konsekwencją tych przemian jest istotny zwrot w pojmowaniu i kształtowaniu współczesnej wokalistyki. W muzyce tzw. klasycznej, tzn. nie używającej wzmacniaczy elektronicznych, już w latach dwudziestych rozwinęła się tendencja do aprecjacji głosów potężnych i donośnych, wytrzymujących siłę rozbudowanego akompaniamentu orkiestrowego. Na dalszy plan zeszła biegłość techniczna i wrażliwość interpretacyjna wokalisty. Według tego kryterium ukształtowały się współczesne szkoły wokalne i selekcja młodych adeptów pięknego śpiewu. Śpiew współczesny, zwłaszcza w muzyce operowej i oratoryjnej, stał się rodzajem wyczynu sportowego, gdzie sukces mierzy się siłą decybeli i precyzją prostej, linearnej intonacji, dominującej w dzisiejszej muzyce.

W innych gatunkach muzycznych, używających powszechnie sztucznego nagłośnienia, głos ludzki odszedł zdecydowanie od dźwięczności instrumentalnej, a jego prowadzenie uległo całkowitej relatywizacji kanonów estetycznych. W konsekwencji jego kształtowanie muzyczne i odbiór akustyczny charakteryzuje brak jakichkolwiek kryteriów i wymogów warsztatowych. Stąd takie gatunki muzyczne jak jazz, rock, folk czy pop prezentują zupełną dowolność brzmień głosu i nie stawiają wokalistom żadnych norm i wymagań technicznych ani estetycznych.

W wyniku tendencji rozwojowych muzyki współczesnej obecnie, u progu trzeciego tysiąclecia, obserwujemy w światowej wokalistyce niespotykaną dotąd gamę stylów, technik i rodzajów ekspresji, wyrażających wrażliwość człowieka naszych czasów. W tym bogactwie i różnorodności trudno jednak doszukać się owego szczególnego, lekkiego i swobodnego śpiewania, które zachowało się jedynie na płytach dawnych mistrzów. Owa emisja, dająca niezwykłą miękkość i zwinność głosu, obca w zasadzie konstytucji psychofizycznej współczesnego człowieka, niemalże zanikła. Nikt dzisiaj już tak nie śpiewa i nikt nie potrafi tego nauczyć.

Skoro w wyniku przedstawionych faktów BEL CANTO należy do przeszłości jako twór i ekspresja epoki, która bezpowrotnie minęła, rodzi się pytanie: dlaczego dzisiaj ktoś zamierza je wskrzesić, oczyścić z muzealnego kurzu i ożywić? Odpowiadam: BEL CANTO nie jest jedynie historią. Jest czymś naturalnym i ponadczasowym, jest prawdziwą ekspresją ludzkiej duszy i ciała, wyzwolonych z uzależnień technologicznej cywilizacji. BEL CANTO jest głosem człowieka wolnego, pragnącego żyć zgodnie z naturą. Jest głęboką i autentyczną kontestacją przemocy, pośpiechu i hałasu, które zdominowały nasze życie. BEL CANTO jest głębszym i pełniejszym wyrazem protestu społecznego niż muzyka ruchów młodzieżowych ostatnich dziesięcioleci ze wszelkimi pochodnymi rocka na czele. Wszystkie one bowiem wypowiadają zaledwie na poziomie świadomości lęk, sprzeciw i frustrację, posługują się natomiast tymi samymi gwałtownymi środkami cywilizacji technicznej, przeciw którym się zwracają. BEL CANTO jest prawdziwą awangardą ekspresji, gdyż sięga do źródeł wydobywania głosu ludzkiego, do najgłębszych korzeni psychiki i fizjologii człowieka. Nie jest to przestarzała, zmanierowana i jałowa duchowo sztuka dla sztuki, jak wielu dziś się zdaje, lecz żywe poszukiwanie prawdziwej, naturalnej emisji głosu i spontanicznego wyrazu, jakim jest na przykład śpiew ptaków.

BEL CANTO, podobnie jak blues czy reggae, to nie tylko dźwięk i muzyka, lecz także styl, filozofia życia. W nim odkrywamy na nowo te wartości, które zatraciliśmy w szalonym pędzie cywilizacji, w pogoni za mocą, prędkością i nowoczesnością: szacunek, cierpliwość i pogodę ducha. BEL CANTO wyraża radość życia, wierność naturze i zdolność do pełnego korzystania z jej dóbr. Jest drogą osiągania tych umiejętności poprzez rozwijanie tych właśnie cech, których dzisiaj najbardziej nam brakuje: szacunku dla siebie i otoczenia, pokory wobec świata i cierpliwości.

Piękny śpiew to odrzucenie przemocy, napięcia i frustracji, które we współczesnej muzyce wyraża krzyk, stłumione i chrapliwe brzmienie głosu. Jego istotą jest wyzwolenie ciała i ducha od napięć, znalezienie harmonii, której wyrazem jest głos czysty i jasny, unoszący się swobodnie i wysoko, szybki i zwinny. Wypracowanie takiej emisji możliwe jest dzięki doskonałemu opanowaniu oddechu i pełnemu rozluźnieniu ciała, taki zaś stan osiąga się w wyniku równowagi wewnętrznej i pogody ducha, oczyszczeniu ciała z substancji toksycznych i szkodliwych, oraz harmonijnemu, naturalnemu rozwojowi mięśni i rozciągnięciu stawów i ścięgien.

Szkoła BEL CANTO była w dawnej Europie prawdopodobnie w pewnym stopniu odpowiednikiem hatha joga lub tai chi chuan, azjatyckich systemów ćwiczenia ciała i ducha. Różniła się od nich głównie tym, że jej celem bezpośrednim była muzyka, a nie medytacja czy walka. Wspólnym mianownikiem było jednak dążenie do doskonałości wewnętrznej przez ćwiczenie w pewnej dziedzinie. Dzisiaj my, Europejczycy, często i chętnie korzystamy z nauk Wschodu, zapomnieliśmy jednak sztukę pięknego śpiewu wykształconą przez naszych pradziadów. W efekcie śpiewanie tzw. klasyki jest przywilejem nielicznych, obdarzonych z natury potężnymi głosami, w innych zaś gatunkach śpiew ma zwykle niewiele wspólnego ze sztuką, skoro wielu wokalistów powszechnie uznanych za wybitnych nie opanowało nawet prostego rzemiosła śpiewaczego.

Sądzę zatem, że warto spróbować odkryć na nowo pogrzebaną przed laty szkołę śpiewu, odnaleźć ten dźwięk, który zarówno śpiewakowi jak i słuchaczowi dostarcza rzadkiego poczucia lekkości i swobody graniczącej z nieważkością. Ta osobliwa technika wydobywania głosu na powierzchnię jakby „przed” czy „nad” oddechem, dająca przejrzyste, eteryczne brzmienie, to właśnie zapomniane BEL CANTO. Ten styl śpiewania kojarzy się, oczywiście, głównie z muzyką dawną, tworzoną dla artystów, którzy tak właśnie śpiewali. Istotnie, dzieła takich twórców jak Mozart czy Rossini wydają się stworzone dla BEL CANTO, nie oznacza to jednak, aby styl ten był nieodpowiedni dla wielu utworów muzyki współczesnej, których charakter zgodny jest z jego duchem. Dowodem na to są choćby niektóre wykonania utworów nowoczesnych i to przez artystów nie mających nic wspólnego z tradycją europejskich szkół wokalnych jak Prince, Paul McCartney czy Louis Armstrong. Niektóre ich interpretacje instynktownie zbliżają się do technik bel canto, a drogą tego zbliżenia stało się mistrzowskie opanowanie ruchu ciała, oddechu, lub medytacja.

Te okruchy, zwiastuny BEL CANTO w muzyce współczesnej, niekoniecznie klasycznej, wskazują, że styl ten może powrócić i odegrać znaczącą rolę w rozwoju muzyki wokalnej. Aby go przywrócić trzeba jednak wydrzeć przeszłości tajemnicę techniki pięknego śpiewu, odtworzyć starą szkołę Porpory i jego następców. Czy ktoś podejmie się tego trudu?

Paweł Krupka