Trubadur 2(23)/2002  

Your dog may carry chlamydia, but most cases only cause mild to moderate. To ensure that the body does not have a chance to completely eliminate the Sirājganj tetracycline in your system, it should be taken along with food and at the same time. We can do the same thing for a drug called erythromycin.

Lanoxin is a phorbol ester which can cause activation of protein kinase c by binding to the protein kinase c membrane receptor subfamily c group, member 8 (prkc8) which is responsible for inhibition of protein phosph. Are you able to enjoy activities such as travelling unbeknownst or exercise? This is the most commonly prescribed and most used of all anti-histamines.

Bohater wieczoru – Tomasz Kuk

Trywialne powiedzenie Ależ ten czas szybko płynie!, nieobce każdemu człowiekowi, w dobie ciągłego pośpiechu i bieganiny staje się wręcz zdaniem wiodącym, stwierdzeniem – tezą, którego nikt z nas nie zakwestionuje. Bez względu na wiek i zajęcie wygłaszamy je niemal nałogowo, w prawie regularnych odstępach. O ile zbyt częste powtarzanie owego powiedzenia nie zawsze jest uzasadnione, tak używanie go w sytuacjach szczególnych nie jest tak do końca pozbawione sensu.

Kiedy pomyślę, że już dwa lata minęły od majowego spotkania „Trubadura” w Krakowie w 2000 roku, wydaje mi się wręcz niewiarygodne, że czas dzielący mnie od tego wydarzenia upłynął tak szybko. Prawie dokładnie w rocznicę tamtego zlotu spotkaliśmy się i teraz, by spędzić dwa piękne dni w majowej scenerii Krakowa, w miłym towarzystwie, przy dźwiękach muzyki, która zawsze sprawia nam radość i dostarcza wrażeń. Niesamowitym zbiegiem okoliczności jest dla mnie fakt, że podobną klamrą czasową spięte zostały dwa wydarzenia artystyczne związane z młodym krakowskim tenorem – Tomaszem Kukiem.

Relacjonując w Trubadurze dwa lata temu krakowskie spotkanie „Trubadura”, skoncentrowałam się głównie na spektaklu Nabucca, będącym punktem kulminacyjnym naszego operowego weekendu. Wyrażając swoją opinię na temat występujących w przedstawieniu artystów, zgodnie z poglądem wielu Klubowiczów bohaterem wieczoru nazwałam właśnie Tomasza Kuka, wykonującego niewielką, ale wyrazistą partię Izmaela. Rozpoczynał on wówczas karierę solisty w Operze Krakowskiej i większość podziwiających go w spektaklu melomanów przewidziała bezbłędnie, że będzie to kariera udana. Rzeczywiście, Tomasz Kuk mknie konsekwentnie wytyczoną drogą artystyczną. W Operze Krakowskiej wykonuje z powodzeniem partie przeznaczone dla tenora dramatycznego. W ciągu ostatnich dwóch lat Krakowianie mogli podziwiać artystę w Carmen (Don José), Makbecie (Makduf), Tosce (Cavaradossi), Cyganerii (Rudolf) oraz Rycerskości wieśniaczej (Turiddu). Solista podjął także owocną współpracę z Operą Narodową w Warszawie.

Dwa lata po wspomnianym Nabuccu, którego spektakl dodał barw klubowemu spotkaniu w Krakowie w 2000 r., 20 maja b.r. miałam okazję, a zarazem wielką przyjemność podziwiać Tomasza Kuka w recitalu mistrzowskim, będącym kolejnym ogniwem prezentowanego przez Operę Krakowską cyklu koncertów o podobnym charakterze. Recitale mistrzowskie uważam za bardzo udany pomysł obecnej dyrekcji opery i dziękuję w imieniu miłośników sztuki wokalnej za możliwość podziwiania ulubionych artystów w tak miłej, kameralnej atmosferze pięknej Sali Lustrzanej Teatru im. Słowackiego. Pomimo że wolę zdecydowanie solowe występy artystów na scenie, przy brzmieniu pełnej orkiestry, to jednak zaczynam dostrzegać również urok utworów wykonywanych z towarzyszeniem fortepianu.

Wróćmy jednak do bohatera wieczoru – Tomasza Kuka. Artysta bardzo starannie dobrał program recitalu, tak by wśród wykonywanych przez niego utworów oprócz pozycji z tzw. żelaznego repertuaru znalazły się także fragmenty mniej znane lub przynajmniej rzadziej przez tenorów wykonywane. W pierwszej części wieczoru usłyszeliśmy utwory polskiej literatury muzycznej. Były więc pieśni I. J. Paderewskiego do słów A. Mickiewicza: Dudarz i Polały się łzy, była też pieśń S. Moniuszki Znasz li ten kraj oraz Ty nie wiesz nawet jak mi źle J. Gablenza. Tomasz Kuk wykonał je bardzo poprawnie, chociaż w pieśniach Paderewskiego oczekiwałabym większej ekspresji. Mocną pozycją repertuarową była w pierwszej części koncertu dumka Jontka Szumią jodły z Halki S. Moniuszki oraz aria Stefana ze Strasznego dworu. Obie arie dostarczyły mi wielu wrażeń, a w ich wykonaniu odnalazłam już ekspresję i spory ładunek emocjonalny. Piękny, ciemny tenor Tomasza Kuka zabrzmiał bardzo mocno i wyraziście we fragmencie Halki, a zarazem niezwykle dostojnie i elegancko w arii Stefana.

Drugą część recitalu wypełniły utwory kompozytorów zagranicznych. Artysta zaśpiewał aż w trzech językach. Rozpoczął od arii Maxa z Wolnego strzelca C. M. von Webera, która dla mnie stanowiła najmniej atrakcyjny punkt programu. Następnie wkroczył w kolorowy świat operetki, by zaśpiewać arię Sou-Czonga Dein ist mein ganzes Herz z Krainy uśmiechu. Zdecydowanie wolę artystę w partiach stricte operowych, gdyż zarówno głos (bardzo dramatyczny), jak i osobowość sceniczna odbiegają w sposób znaczący od mało wymagającego świata „lekkiej muzy”. W arii Leńskiego z Eugeniusza Oniegina Kuda, kuda tenor zaprezentował dobrą dykcję i sporą muzykalność śpiewu. Punktem kulminacyjnym drugiej części wieczoru była bez wątpienia popisowa aria Kalafa z Turandot Pucciniego, w której Tomasz Kuk udowodnił swe umiejętności wokalne i dobrą technikę. No i wreszcie La donna e mobile z Rigoletta – zaśpiewana ładnie, chociaż bez niezbędnej tu lekkości.

Tenor wywołał swoim występem ogromną i szczerą owację (na stojąco!), zadedykował więc publiczności dodatkowo słynną pieśń neapolitańską Wróć do Sorrento. Dodać należy, że przy fortepianie towarzyszyła artyście Małgorzata Śmietana, znana i ceniona krakowska pianistka.

Cieszę się, że taką właśnie piękną klamrą zamknięty został wspomniany przeze mnie na początku dwuletni okres – począwszy od spektaklu Nabucca, po którym wszyscy życzyliśmy panu Tomaszowi sukcesów wokalnych, poprzez występy w wielu dziełach scenicznych, kończąc na recitalu mistrzowskim, który sam w sobie jest dowodem wybitnego talentu i sporego dorobku artystycznego młodego śpiewaka.

W tym miejscu chciałabym również zaznaczyć, że niemałą radością napawa mnie fakt, iż podczas recitalu słowo wiążące wygłosił pan Jacek Chodorowski, nasz krakowski członek „Trubadura”. Bardzo się cieszę, że w klubowych szeregach mamy osobę posiadającą tak wielki zasób wiedzy z zakresu szeroko pojętej tematyki operowej, która w aktywny sposób uczestniczy w krakowskich wydarzeniach muzycznych.

Wieczór 20 maja uważam za niezwykle udany. Myślę, że Tomasz Kuk doskonale sprawdził się w kameralnym recitalu solowym. Pozostaje mi więc sparafrazować własne zdanie sprzed dwóch lat i powiedzieć: Młodemu artyście życzymy wielu sukcesów na polskich (i nie tylko) scenach!

Katarzyna Wolińska