Trubadur 2(23)/2002  

We have many products in our store for sale at the following prices. Lactose is an indigestible carbohydrate found in milk Governador Valadares tadalafil filmtabletten and dairy products. Can you take clomid if you are pregnant or breastfeeding?

The medicine is used to treat skin disorders, such as basal cell carcinoma. These orders will not be delivered to any https://lowinol.de/47282-tadalafil-5mg-84-stück-preis-80829/ other addresses than yours. You will need a prescription to prescribe generic azithromycin.

Teatr w operze
Premiera Cyrulika sewilskiego w Gliwickim Teatrze Muzycznym

I>

Chcielibyśmy, żeby Cyrulik sewilski, choć oczywiście na najwyższym muzycznym poziomie, był raczej sztuką teatralną z wyraźnie zarysowanymi postaciami, charakterami, intrygą – powiedział kierownik muzyczny przedstawienia, Tomasz Biernacki. I ta integracja walorów opery i teatru udała się realizatorom premiery arcydzieła Rossiniego w Gliwickim Teatrze Muzycznym (5.04.2002). Zasługa to przede wszystkim reżysera, popularnego artysty teatru i filmu Jacka Chmielnika oraz sekundujących mu scenografa Jerzego Boducha i projektantki kostiumów Doroty Morawetz.

Jacek Chmielnik inteligentnie wykorzystał genezę literacką libretta Cyrulika (komedia Beaumarchais) i dokonując wspólnie z Tomaszem Biernackim skrótów tekstowych i muzycznych, opowiedział tę fabułę w sposób barwny, zajmujący i bardzo aktorski. Tekst podany został w języku polskim, co zbliżyło treść i podkreśliło błyskotliwy humor zawarty w libretcie (choć dla wytrawnego widza, przyzwyczajonego już do wersji włoskiej, mogło to stanowić pewne zaskoczenie). Dowcipna, ale oszczędna scenografia, na ogół trafne stylowe kostiumy (prócz stroju Don Basilia, wyraźnie krępującego artystę i chyba odbiegającego od epoki), dużo kontrolowanego scenicznego ruchu urozmaicało akcję i ułatwiało odbiór. Spektakl mógł również zadowolić słuchaczy i od strony czysto muzycznej. Orkiestra pod batutą Tomasza Biernackiego brzmiała całkowicie poprawnie, może zabrakło wirtuozerii i finezji w niektórych fragmentach, ale np. słynna burza w II akcie była znakomita. Pewne zastrzeżenia mogą budzić jednakże tempa: zbyt wolna uwertura i cały I akt, nieco za szybki II (może w stosunku do I?).

Zespół solistów został dobrany bardzo starannie. Adam Zdunikowski (Almaviva), bezsprzecznie najlepszy wykonawca spektaklu premierowego, nie potrzebuje reklamy. To wspaniały śpiewak. Zademonstrował pięknie wyrównany głos o ciekawej barwie, bardzo swobodny w górze, o wspaniale słyszalnym piano. Śpiewał wręcz idealnym legato. Partnerująca mu w partii Rozyny Iwona Hossa ukazała również całe bogactwo swego urokliwego głosu. Gęsta średnica, jasna, otwarta góra i całkowita swoboda w koloraturze to podstawowe zalety sztuki wokalnej tej śpiewaczki. W przebiegu swej partii artystka jednak zbyt koncentrowała się na dokładnym i precyzyjnym wyśpiewaniu koloratur (co zresztą udawało się jej znakomicie), przez co miało się wrażenie pewnego oderwania tych ozdobników od właściwej arii. W partię tytułowego Figara wcielił się młody absolwent katowickiej AM, baryton Ireneusz Myczka. To ładny, mocny głos, dobrze postawiony i prowadzony. W postać sprytnego cyrulika wniósł wiele brawury i młodzieńczego uroku. Jacek Ozimkowski, bas krakowski, zadebiutował scenicznie w roli Don Basilia. I debiut ten, wokalnie i aktorsko, należy uznać za wyjątkowo udany. Artysta dysponuje naturalną vis comica i pełną swobodą aktorską, a śpiewa głosem mocnym, głębokim, o ładnym brzmieniu. Warto śledzić dalszą karierę sceniczną tego niewątpliwie utalentowanego śpiewaka. Pozostali wykonawcy: Ryszard Smęda (Don Bartolo) i Anna Wilczyńska (Berta) wnieśli w swe role rutynę wokalną i umiejętności aktorskie.

Podsumowując można stwierdzić, że ta forma prezentacji dzieła operowego, ta forma dialogu twórców z widzem, sprawdziła się, przynajmniej w warunkach i założeniach programowych Gliwickiego Teatru Muzycznego.

Jacek Chodorowski