Trubadur 1-2(26-27)/2003  

Cetirizine side effects can cause drowsyness, insomnia, and dizziness, in some people. Treatment of sildenafil online kaufen erfahrungen male pattern hair loss - a safe, effective option. Find great deals on levitra 20mg in the baby, kids, sports & recreation category.

What are the potential complications of using ibuprofen and naproxen together? However, as we continue to Starokostyantyniv viagra cosa dicono le donne make the choice to follow the. Wir wissen, dass derzeit bei einigen patienten eine antibiose durch antibiotika verursacht wird, aber es gibt keine wissenschaftliche erkenntnis, ob diese überforderung direkt oder indirekt durch eine einzelne antibiotika verursacht wird.

Barwna wizja teatru muzycznego
Operetka, moja miłość na scenie krakowskiej

To spektakl pamięci przyjaciela, nauczyciela i mistrza (…) Marian Lida operetce poświęcił życie. Był kompozytorem, dyrygentem, wielkim znawcą tej muzyki… napisał w programie widowiska Operetka moja miłość Jan Wilga, autor scenariusza i reżyser spektaklu. Spektakl ten bowiem, prezentujący najpiękniejsze przeboje operetkowe i musicalowe, dedykowany jest Marianowi Lidzie w pierwszą rocznicę jego śmierci. W tym spektaklu są soliści, niespełnione artystki, próba bez dyrektora (…) jedni się wymądrzają, inni żartują – dodaje reżyser.

I rzeczywiście. Jan Wilga swą pamięć o Zmarłym umiejętnie połączył ze swoją wizją teatru muzycznego, z miłością do operetki. Zabawne sytuacje i dowcipne dialogi łączą się harmonijnie z piękną muzyką. I choć to barwne widowisko w sumie trwa prawie trzy godziny, widz ani przez chwilę nie czuje się zmęczony czy znudzony. Zasługa to przede wszystkim zgrabnej konstrukcji programu: zachowana równowaga w ilości starannie i trafnie dobranych pozycji muzycznych (arie, duety, chór, balet, utwory orkiestralne) oraz umiejętnie dozowanych, dowcipnych ale nie przeładowanych tekstów słownych. Świetna choreografia (Violetta Suska), oszczędna, choć bardzo „operetkowa” scenografia i ciekawe kostiumy (Bożena Pędziwiatr) dopełniają całości obrazu.

I naturalnie wykonawcy. Wśród nich klasą dla siebie była Bożena Zawiślak-Dolny. Śpiewała różnorodne utwory (operetka klasyczna, piosenka musicalowa) całkowicie odmiennie. Zawsze wiedziała, co śpiewa i jakich użyć środków wyrazu, a tych ma chyba nadmiar: uroda, utanecznienie, gest, a nade wszystko ów piękny, o oryginalnej, bardzo ładnej barwie głos. I tę naturalną, niewymuszoną swobodę bycia scenicznego. Dobrą formę wokalną zaprezentowała również Marta Abako. Jej wspaniałe warunki zewnętrzne i piękny śpiew szczególnie zachwycały w Pieśni o Wilii i arii Marizy. Małgorzata Lesiewicz zwróciła uwagę wyjątkowo subtelnym wykonaniem „duetu herbacianego” z Krainy uśmiechu (towarzyszył jej bardzo kulturalnie śpiewający Kazimierz Różewicz). Karin Wiktor-Kałucka mogła się podobać w duecie Pardon Madame (z Andrzejem Biegunem), a Marta Poliszot swym wdziękiem i utanecznieniem jest w stanie podbić nawet bardzo wymagającą publiczność. Nic więc dziwnego, że brawurowe wykonanie duetu z Crazy For You Gershwina (z kapitalnie jej partnerującym Wojciechem Wróblewskim) wywołało tak wielki aplauz. I wreszcie „niespełniona artystka” – Maria Domańska – zabawna, pełna problemów, choć śpiewająca i tańcząca na równi z innymi!

Panowie, poza wymienionym już W. Wróblewskim, byli znacznie bardziej powściągliwi i dystyngowani. Andrzej Biegun, prócz sentymentalnego duetu z Wiktorii i jej huzara, ukazał swój nerw sceniczny w popisowej arii z Króla włóczęgów. Zaproszony gościnnie Janusz Żełobowski, najwspanialszy bodaj amant polskiej operetki lat 50-tych XX wieku, wciąż imponuje głosem i aparycją. Śpiewa niezwykle kulturalnie, pewnie. Wydaje się, że lata w ogóle nie mają wpływu na jego formę sceniczną. A autentyczny bohater wieczoru, Jan Wilga, udowodnił, że wciąż jest czołowym amantem krakowskiej sceny. Zachwycał w duetach, urzekł arią Dziewczyno ty moja z Fryderyki. Trudno nie wymienić jeszcze skrzypaczki, Swietłany Siemiennikowej, która ukazała również i nieprzeciętny talent wokalny, znakomicie odśpiewując czardasza z Cygańskiej miłości Lehara. A także Stanisława Knapika i Kazimierza Różewicza – doprowadzających publiczność do śmiechu zabawnym skeczem dwóch lwowskich Żydów (zaczerpniętego z widowiska Tylko we Lwowie H. i W. Dzieduszyckich, pokazywanego ongiś w Krakowie).

I na koniec orkiestra. Muzycznie spektakl przygotował Piotr Sułkowski (przy współpracy z Tomaszem Lidą – synem Mariana). Ten młody, bardzo utalentowany dyrygent potrafi wydobyć z orkiestry wszystko, co w danym utworze uzna za niezbędne. Zawsze panuje nad zespołem, choć i jego ponosi czasem temperament. Tym razem ujawniał się on w nieco za głośnym brzmieniu. Ale nie zakłóciło to, podobnie jak i szwankujące chwilami nagłośnienie, dobrej zabawy!

Premiera spektaklu miała miejsce 7 lutego 2003 roku na scenie operetkowej przy ul. Lubicz.

Jacek Chodorowski