Trubadur 1-2(26-27)/2003  

In rare cases, nolvadex has caused severe liver injury. Die testergebnisse für eine entscheidung über stromectol ivermectin kürzer Savannah strom-versorgung wurden von die vereinigung der schweizer anwälte für tiere und papaverwein (sva) gesammelt und. I’ve just read about a man who has been taking this drug for over 5 years.

What is the difference in price between buying from either cvs or the local pharmacy that sells amoxicillin? It is available for women aged 25-70 years who are suffering from anorexia nervosa (the disorder is more common among women) or other eating disorders, and also for treating anorexia in adults who do not have an eating https://reclame-totaal.nl/32804-terbinafin-bestellen-91328/ disorder but who suffer from a serious medical condition. In short, i hate having to say this and have had some sympathy for the way people who are not well-educated and just plain old ignorant act out in this fashion.

Poetycki elementarz baletu

Na jakie skarby można czasem zupełnie przypadkowo trafić szperając po najbardziej zakurzonych półkach mało uczęszczanych księgarni, przekonałam się niedawno myszkując po księgarni rosyjskiej „Rusałka”. Przyzwyczajenie zostało mi z czasów studiów rusycystycznych i tym razem przyniosło plon zdumiewający. Oprócz pierwszego tomu Historii polskiej kultury muzycznej Igora Bełzy (legendarne dzieło) i popularnych Wielkich primadonn Kurta Honolki wygrzebałam książkę, o której czytałam, słyszałam i. marzyłam, że może jakimś cudem wpadnie w moje ręce. No i wpadła. Jest to swoisty baletowy elementarz, Kniga likowanij Akima Wołyńskiego. Tytuł dzieła, opublikowanego po raz pierwszy w 1925 roku, można przetłumaczyć jako „Księga radości, tryumfów, szczęścia lub przyjemności”, ale również jako „odnajdywania oblicza, rysów, cech” – oczywiście cech baletu.

Akim Wołyński był prawdziwym fanatykiem tańca klasycznego, krytykiem baletowym i wykładowcą w Szkole baletu rosyjskiego. W swojej książce, mającej coś z traktatu filozoficznego i poematu na cześć tańca klasycznego, Wołyński maluje portret baletu, takiego, jakim go pojmuje. Jako jeden z nielicznych starał się zobaczyć w tańcu klasycznym nie tylko formę, ale także pewne idee i myśli.

Kniga likowanij powstała po części z wykładów wygłoszonych przez autora w Szkole baletu rosyjskiego, po części w oparciu o zapiski w dziennikach Wołyńskiego. Musiały być to pasjonujące notatki, skoro ich autor miał okazję podziwiać na scenie takie gwiazdy baletu, jak Tamara Karsawina, Anna Pawłowa, Michaił Fokin i Wacław Niżyński. Aż szkoda, że w Knigie tak mało o nich pisze.

Książka Wołyńskiego jest lekturą niezwykłą. Rzeczywiście, czyta się trochę jak rozważania o i wokoło klasycznego baletu. Autor opisuje każdy z elementów spektaklu baletowego (choreografia, muzyka, libretta baletowe) oraz większość baletowych pas. Tę podstawową wiedzę przeplata dywagacjami na temat etymologii niektórych terminów baletowych, zastanawia się, jakie idee wyraża np. taniec na pointach, itd. Trudno także nie docenić bogatego języka i bardzo trafnych metafor, jakich Wołyński używa dla przybliżenia niektórych swoich odczuć związanych z odbiorem przedstawienia baletowego. Oczywiście jest to styl, który dziś wydawałby się nie do przyjęcia jako zbyt poetycki i nieprecyzyjny. Oto przykład: Cóż więc widzimy, gdy siadamy na swoim miejscu na widowni? Gra muzyka, ludzie tańczą. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to jakaś zwyczajna zabawa. Ale po chwili, gdy trochę się przypatrzymy i wsłuchamy w muzyczne motywy, szybko pojmiemy, że wcale nie chodzi tu o zabawę, albo przynajmniej nie tylko o nią. Na baletowej scenie, jak i na każdej innej scenie, rozgrywa się „odbicie” życia, choć w bajkowych dekoracjach, to tak samo przynoszącego ludziom niebezpieczeństwa, ciosy, intrygi, zachwyty i rozczarowania. Nawet śmierć czasami występuje w balecie, a bywa, że i cały cmentarz. Ale wszystko razem – smutek i radość – przedstawiane jest nie w szorstkich formach znanych z dnia codziennego, lecz w bardziej odświętnym przybraniu.

Książka Akima Wołyńskiego jest dla współczesnego czytelnika lekturą nieco dziwaczną, ale chyba dlatego, tak fascynującą. W naszych czasach nie tylko o balecie, ale w ogóle o sztuce już się tak nie pisze ani nie mówi. Oczywiście, dziś w cenie są konkrety, a nie usiłowanie wyrażenia i nazwania odczuć i przeżyć, jakie wywołuje w nas spektakl, koncert, wystawa, film, książka etc. Chyba trochę szkoda. Dlatego cieszę się, że w Rosji moskiewskie wydawnictwo „ART” wpadło na pomysł ponownego wydania Knigi likowanij, i że szczęśliwym zbiegiem okoliczności trafiła ona do moich rąk.

Katarzyna K. Gardzina