Trubadur 1-2(26-27)/2003  

Ordering a prescription without a prescription is illegal. In most cases, the type of hormone therapy given cost of zpak Dogbo depends on the type of. If your symptoms are recurring or you’re getting worse, see a doctor immediately.

The amount of bacteria that normally live inside your body, called microbiota, increases when you are healthy and in good health, and decrease when you are sick. It is very much how much does paxlovid cost with insurance useful for the people who are facing high cholesterol and at low cholesterol. Ciprofloxacin and colistin was started, and the patient made an.

Wielkie wydarzenie
Premiera Normy w Poznaniu

Kolejną świetną premierą uraczył mnie Teatr Wielki w Poznaniu. Była to Norma Vincenza Belliniego 29.12.2002. Na kolejne przedstawienie w tej samej obsadzie wybrałam się również 19.01.2003 oraz – już w nieco zmienionej – 1.02.2003. Opera była znakomicie zainscenizowana i wspaniale wykonana. Scenografią zajął się Czesław Pietrzak, a reżyserią – Maria Sartowa. Cała opera jest dość statyczna, więc scenografia też cały czas jest taka sama i dość skromna. Podczas całego przedstawienia ozdabiana była kolorowymi światłami i snującymi się czarodziejskimi oparami oraz odbiciami drzew w wodzie. Orkiestra została doskonale przygotowana przez Mieczysława Nowakowskiego. Prezentowała wspaniałe, zadziwiająco szybkie z początku tempo, przemyślaną interpretację, a romantyczna muzyka wzruszała w odpowiednich momentach. Dyrygent i orkiestra byli wielkimi bohaterami tego wieczoru.

Oczywiście nie tylko oni. Zachwyciła wszystkich kreująca tytułową rolę Barbara Kubiak. Ta wielka śpiewaczka o pięknym sopranowym głosie już nie raz wzbudzała podziw maestrią wykonania różnych partii operowych, nie tylko na deskach opery w Poznaniu. Była w swej interpretacji żywą i prawdziwą kobietą – dumną kapłanką, kochającą i zazdrosną o swojego ukochanego, zastanawiającą się nad zemstą, a jednak wielkodusznie wybaczającą. Na scenie miotana była różnymi uczuciami, którym doskonale dawała wyraz ruchem, gestami oraz swym pięknym głosem. Norma nie może żyć ze swym ukochanym, więc decyduje się z nim umrzeć. Świetną partnerkę znalazła w debiutującej w głównej roli Katarzynie Hołysz. Śpiewała ona partię Adalgisy pięknym, wyrównanym, ciemniejszym głosem, ale nie do końca mezzosopranowym. Młodziutka przyjaciółka-kapłanka, dla której Norma jest wzorem i powierniczką, mimo pewnej słabości zadziwia siłą wierności przyjaciółce (chyba po prostu siła miłości do Polliona jest mniejsza). Ciekawszą interpretację aktorską przygotowała według mnie Jolanta Podlewska, czołowy mezzosopran naszej opery, chociaż z początku po dwóch spektaklach z K. Hołysz – jasnym mezzosopranem, troszkę ocierającym się o sopran – trudno mi było przyzwyczaić się do Adalgisy śpiewającej prawdziwym mezzosopranem. Może dlatego, że bardzo lubię Adalgisę w interpretacji Montserrat Caballé. Pewną słabością charakteru i interpretacji odznaczają się w poznańskiej Normie panowie, ale właściwie słabość ich wynika już z libretta opery. Pollione przecież w końcu sam nie wie, kogo kocha, a happy end (o ile można tak nazwać moment, w którym bohaterowie giną) jest trochę dziwaczny i nieprawdopodobny (ale to już wina Felice Romaniego). W każdym razie nie budzą większych zastrzeżeń, ale też nie wzbudzają wielkich zachwytów Pollione Michała Marca oraz Orowist Mariana Kępczyńskiego, chociaż w drugim obejrzanym przedstawieniu śpiewacy ci nieco mniej odbiegali poziomem od swoich wspaniałych koleżanek. Ciekawy był również jako Pollione Sylwester Kostecki. Orowist Władysława Podsiadłego był również na podobnym poziomie. Jako Klotylda bardziej podobała mi się Wiesława Wiza niż Urszula Jankowiak. Jak zwykle cudownie zaprezentował się chór opery, który otrzymywał brawa także wtedy, gdy śpiewał bez udziału solistów.

Brawa na końcu były frenetyczne, największe zdobyła Barbara Kubiak i orkiestra z Mieczysławem Nowakowskim, a także debiutantka Katarzyna Hołysz. Katarzyna Hołysz występowała już w Nabuccu, a w Akademii Muzycznej, na której jeszcze studiuje, przygotowała monodram Głos człowieczy F. Poulenca. Występowała także na koncertach w Warszawie, Niemczech, Austrii, na Litwie i w Czechach. Bardzo obiecujący debiut, więc czekam z niecierpliwością na równie znakomite kreacje tej artystki oraz wróżę jej znakomitą karierę. W drugim przedstawieniu już podczas pierwszych oklasków na końcu przedstawienia publiczność stanęła jak jeden mąż dziękując swym ulubieńcom.

Wracając do wspaniałych wykonań tytułowej roli – słyszałam Montserrat Caballé, Joan Sutherland oraz Marię Callas. Interpretacja Barbary Kubiak najbliższa jest według mnie Caballé, której Norma jest dla mnie najwspanialsza i najbardziej wzruszająca. Warto porównać chociażby modlitwę Casta diva. Caballé śpiewa ją swoim cudownym, aksamitnym głosem delikatnie, niezwykle wzruszająco, spokojnie i początkowo cicho, jakby niepewnie, bo przecież zdradziła swoich bogów, zgrzeszyła, więc boi się ich reakcji, prosi ich swą modlitwą o wybaczenie, a w ogóle jest gorącą kobietą z krwi i kości. Caballé także jako jedyna ze znanych mi wielkich śpiewaczek śpiewała zarówno partię Normy, jak i Adalgisy. Callas śpiewa modlitwę dramatycznie, chociaż bardzo spokojnie, wyniośle i wzniośle, zresztą dość różnie w zależności od etapów swojej kariery. Sutherland to bardzo dumna i zimna kapłanka (nieco przypominała ją w swej interpretacji znakomita Agnieszka Wolska, którą w tej roli słyszałam podczas wykonania semiscenicznego w Gdańsku), zadziwia więc ta miłość i dwoje dzieci z Pollionem.

Niestety, nie mogłam być obecna (wciąż ta praca) na przedstawieniu sylwestrowym z Wolską, Hołysz, Woronieckim i Gaszteckim, czego do dziś żałuję. Także bardzo byłabym ciekawa wykonania roli Adalgisy przez doskonałą śpiewaczkę o mocnym mezzosopranowym głosie Irinę Makarową, która pierwotnie miała wystąpić w tym galowym przedstawieniu, a którą mogliśmy zachwycać się jesienią, gdy występowała w rolach Azuceny i Amneris. Niestety dla nas, a na szczęście dla siebie robi już światową karierę. Bardzo jestem również ciekawa wykonania partii Normy przez świetną młodziutką Magdalenę Nowacką.

Zapraszam wszystkich na to kolejne zachwycające poznańskie przedstawienie. Z pewnością nikt z niego nie wyjdzie zawiedziony.

Aleksandra Toczko