Trubadur 2(35)/2005  

I've discovered a few issues so i thought i'd post them here: Non-steroid drugs include prednisone Wobulenzi and methylprednisolone, while steroid drugs include the other glucocorticoids. The medication helps ease symptoms of the flu and does not have the side effects commonly associated with similar treatments.

Do you know that there are various types of antibiotic? When she does, you will experience some minor side Sirsilla effects like nausea, vomiting, drowsiness, dizziness etc. All of the ingredients in doxybondlb for acne have been known by dermatologists and doctors for more than 20 years.

Amonasro, ojciec Aidy

Amonasro przedstawia się dwukrotnie. Najpierw – powtarzając słowa, których nie zdołała, widząc go, powstrzymać córka – jako ojciec Aidy, później – łudząc się, że groźba władcy może zwiększyć perswazyjną siłę miłosnej prośby – jako król Etiopów. Może się wydawać, że ta druga rola, starannie tajona, ujawniana w decydującym momencie rozgrywki, jest w odczuciu Amonasra ważniejsza. Ale nie wtedy, kiedy Adam Kruszewski obiecuje Aidzie: E patria, e trono, e amor, tutto tu avrai. Przy słowie amor głos łagodnieje, mięknie i przycicha, jakby zdradzał to, czego nieugięty król nie wyznaje wprost – miłość do córki. Jakby nie tylko obiecywał Aidzie szczęście małżeńskie, ale też prosił ją, żeby nie wybierała życia z dala od ojca. Podobna czułość dominuje nad „znaczącym naciskiem” przy słowach suo padre wypowiedzianych wobec faraona, a do królewskiej prośby w imieniu ludu: Pensa che un popolo, vinto, straziato, per te soltanto risorger puo… dodaje ojcowskie przebaczenie – głos podnosi z klęczek i obejmuje odzyskaną córkę, cofa przekleństwo.

Amonasro to jeszcze jeden nawrót wielkiego Verdiowskiego tematu, jeszcze jeden dylemat ojca, postawionego wobec konieczności sprostania sprzecznym nieraz powinnościom. Śpiewany przez Adama Kruszewskiego przede wszystkim szuka ratunku dla swoich poddanych, działa zdecydowanie i szybko, przekonany, że nie czas na sentymenty. Ale zmieniony ton głosu w tych kilku frazach wystarcza, żebym miała pewność: w chwili ostatecznego wyboru król Amonasro zrezygnował z próby ucieczki, żeby ojciec Aidy mógł opóźnić pościg za córką.

Verdi potraktował zaszczytne zamówienie egipskiego władcy jak Radames nominację na wodza – jako okazję do zajęcia się własnymi sprawami – i zamiar wykonał z lepszym skutkiem niż młody Egipcjanin. Tyle w Aidzie odświętności i chwały możnych, ile w scenie triumfalnej, reszta to zawiedzione nadzieje, niewyznane uczucia, złudne rachuby królów, Verdiowskie obrachunki. Kulminacyjnym momentem warszawskiego spektaklu było właśnie niewypowiedziane przebaczenie Amonasra, kiedy Adam Kruszewski i orkiestra ujawniali wzniosłość spraw najprostszych i najbardziej ludzkich. Być może byłoby podobnych kulminacji więcej, gdyby do trójki dociekliwych i wrażliwych interpretatorów Verdiego – barytona, orkiestry i chóru – dołączyli pozostali premierowi wykonawcy.

Wprawdzie wróciłam na Aidę w maju, żeby posłuchać Anny Lubańskiej jako Amneris, ale wtedy zamiast Jacka Kaspszyka dyrygował Andrzej Straszyński, a to już, niestety, zupełnie inna historia…

Agata Wróblewska

Giuseppe Verdi, Aida, TW-ON, 24.04.2005.