Trubadur 1(42)/2007  

It should be taken at the same time each day, at least 12 hours apart. This Houilles orlistat hexal 60 mg hartkapseln 84 st preisvergleich means that it does not contain all the chemicals which have been used to develop drugs. Purchase clomid in canada how can you buy clomid without a prescription.

This list of possible interactions is not complete. The boys were https://olympiccpab.com/29166-cialis-20mg-kaufen-paypal-63905/ suspended for at least 30 days and students were asked to wear pants to school, said the student. The patient was prescribed enrofloxacin 4.5 mg by mail and cephale.

Straszny dwór w Chicago

Mniej więcej pięć lat temu pomysł na wystawienie w Chicago Strasznego dworu Stanisława Moniuszki zrodził się w głowie Barbary Bilszty, dyrektora Paderewski Symphony Orchestra znanej jako PaSO. Podzieliła się nim ze swoim mężem, Wojciechem Niewrzołem, kierownikiem muzycznym orkiestry. Kiedy w Chicago gościł Ryszard Cieśla ze swoim programem pieśni patriotycznych Warszawskie Dzieci, uznali, że jest on idealnym kandydatem na realizatora wymarzonego przez nich Strasznego dworu. Ryszard Cieśla zgodził się wyreżyserować dzieło Moniuszki. Decyzja o realizacji zapadła rok temu.

Od maja trwało tworzenie grupy wykonawców. Przygotowanie scenografii i kostiumów wzięła na siebie Barbara Kędzierska, z którą Barbara Bilszta pierwszy raz zetknęła się przy okazji warszawskiej promocji płyty Doroty Osińskiej. Choreografem została Barbara Żelazny-Pogorzelska z Warszawy, która pracowała przy wspomnianych już Warszawskich Dzieciach, oraz Magdalena Solarz z Chicago.

Pierwszy przyjazd realizatorów miał miejsce we wrześniu 2006 roku – musieli zobaczyć salę Rosemont Theatre, warunki, w jakich spektakl ma być grany. Kolejne dwa przyjazdy były w miesięcznych odstępach. Spektakl odbył się 11 lutego br., a obejrzała go ponad 4-tysięczna widownia w Rosemont Theatre. Udało się zebrać wyjątkowy zestaw solistów, jakiego nie powstydziłaby się najlepsza polska scena. Zaśpiewali: Miecznika – Leszek Skrla, Stefana – Robert Cieśla, Zbigniewa – Przemysław Firek, Hannę – Joanna Woś, Jadwigę – Agnieszka Cząstka, Skołubę – Romuald Tesarowicz, Damazego – Adam Zdunikowski, Macieja – Witold Żołądkiewicz, a Cześnikową – Danuta Nowak-Połczyńska. Spektakl został przygotowany w pełni profesjonalnie, z olbrzymim rozmachem, wzięło w nim udział ponad 200 wykonawców, w tym tancerze z zespołów polonijnych „Wici” i „Lajkonik”. Autorkami układów choreograficznych były Magdalena Solarz i z Polski Barbara Żelazny-Pogorzelska.

Była więc orkiestra pod batutą Wojciecha Niewrzoła, chór (wspierany przez Chór Katedry Warszawsko-Praskiej „Musica Sacra” pod dyrekcją Pawła Łukaszewskiego), balet, byli wyśmienici soliści, była też piękna scenografia i kostiumy prezentujące Polskę szlachecką w obrazach. Entuzjazm – wedle relacji prasowych zza oceanu – wzbudził świetny w roli Zbigniewa Przemysław Firek z Opery Krakowskiej oraz wykonawcy ról Skołuby i Miecznika. Niestety, Robert Cieśla jako Stefan wystąpił niedysponowany – dopadło go przeziębienie. Szczególnie podkreślano klarowność i stylowość reżyserii Ryszarda Cieśli, który polsko-amerykańskim widzom w sposób prosty, tradycyjny i jednocześnie nowoczesny przekazał piękne dzieło Stanisława Moniuszki.

Po tym wydarzeniu powiedzieli:

Ryszard Cieśla, reżyser

– Mam nadzieję, że nie był to ostatni raz, że powtórzymy Straszny dwór. Uzbrojeni w doświadczenia i wiedzę z tego pierwszego tutejszego razu, z gotową już scenografią i kostiumami, startowalibyśmy z innego pułapu, byłoby nam znacznie lżej. Dzięki tej realizacji połączyliśmy, dosłownie i w przenośni, Polaków z jednej strony oceanu, z Polakami z drugiej.

Przemysław Firek (odtwórca roli Zbigniewa)

– Czas produkcji, to kłopot głównie dla reżysera, scenografa, dyrygenta. Artyści, którzy śpiewali już Straszny dwór, po prostu znają swoje role. Wyzwaniem natomiast są warunki, wielkość sceny, ilość osób biorących udział w spektaklu, chóry, tancerze – to wszystko trzeba zgrać. Ale w tym towarzystwie, z tą publicznością, znikały wszelkie trudności.

Robert Cieśla (odtwórca roli Stefana)

– Boleśnie doświadczyłem różnicy w czasie między Polską a Ameryką. Do tego różnica temperatur – w Polsce niemal wiosna, a tu trzydziestostopniowy mróz. To nie jest najlepsze dla strun głosowych. Zachorowałem, niemniej dałem radę zaśpiewać.

Adam Zdunikowski (odtwórca roli Damazego)

– Skusiło mnie towarzystwo, w jakim przyszło mi wystąpić – pierwszy garnitur polskich śpiewaków gwarantujących sukces. Z orkiestrą Paderewskiego już występowałem, więc też wiedziałem, że mogę liczyć na wszystko co najlepsze. Partię Damazego śpiewam od piętnastu lat, część prób odbyliśmy w Warszawie. Byłem więc zupełnie spokojny, choć oczywiście trzeba się przystosować do wielkości i przede wszystkim szerokości sali, w której przedstawienie się odbywa.

Romuald Tesarowicz (odtwórca roli Skołuby)

– Wielokrotnie przyjeżdżałem do Chicago, głównie z Pendereckim, ale zaśpiewać Straszny dwór to wielka frajda, a poza tym przywieźć Polonii kawał polskiej historii i doczekać się tak gorącego przyjęcia – to zawsze warto.

(oprac. KKG)