Trubadur 2(43)/2007  

A very big no-no when buying prozac online is not to try any of the cheapest clomid cost cvs and generic drugs available. There are a number of steps involved in the viagra auf polenmarkt kaufen process including the. The amount you pay each time you use it, the costs you have to pay each year, and the deductibles you’ll need to pay each year (if any) are all factors you’ll want to look into before you purchase.

Ivermectin tractor supply company, which is one of the most successful in the country. Ciprofloxacin and viagra bestellen springxenical kaufen Manāsa ceftriaxone are the two most frequently prescribed antibiotics for utis. While your doctor will discuss treatment options with you, it is important that you remember that each patient is different and a number of factors have to be taken into account if you want to have a good experience with generic drugs.

Figaro – dziecko Mozarta

Kamera jest wyłączona.

Wyobraź sobie farsę, sztukę o miłości. Coś zupełnie nowego. Wyobraź sobie piękne sceny, o których ludzie nigdy nie zapomną.

Teraz wyobraź sobie pustą salę koncertową. Jej ściany są białe, jak kwiaty oleandru. Jesteś śpiewaczką operową. Wyobraź sobie, że stoisz na scenie. Otacza cię mleczna cisza. Jednak kiedy robisz krok do przodu, twoje obcasy oddają tej sali swoją duszę. Oddają jej swój dźwięk, w zamian za kilka sekund echa sławy. Sprawiedliwe? Dusza za sekundę chwały? Czasem sekunda decyduje o twoim życiu.

Kamera się rozgrzewa.

Śpiewasz sopranem. Twoje gardło nigdy się nie zaciska. Słowa, które wyśpiewujesz, mają swój początek w tobie. Tworzysz je, używając języka kropek i kresek, bo widzisz nuty.

Otwórz oczy. Już nie musisz sobie nic wyobrażać. Jesteś w Salzburgu, na Festiwalu Mozartowskim. Jesteś śpiewaczką operową, śpiewasz sopranem. Znasz swoją rolę na pamięć, ćwiczyłaś ją kilkaset razy. To nic trudnego. Wejdź w swoją sekundę chwały! Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden.

Na początku wszystko jest jak kisiel – zastygłe, powolne i mające dużo rezerwy. Scenografia jest prosta. Białe ściany, dwie pary dużych, białych drzwi, z czarnymi klamkami; oraz schody – jakby idące do nieba, bo to po nich najczęściej przechadza się Cherubin. Są też okna – duże, ale schowane na piętrze. Tylko jedno, zza którego przypatruje się czarny kruk, jest widoczne w całości. Cisza. Na pierwszym planie, wpatrzeni w siebie Zuzanna i Figaro. To o nich jest ta opera. Mozart wychował Figara na nutach i wysiłku. Nieco głębiej, nieruchomo stoją Marcelina i Bartolo. Zupełnie oddaleni, stojący na schodach, tworząc perspektywę, chowają się Hrabia i Hrabina. Hrabina od dawna jest porzuconą kobietą, zwraca się do miłości o kilka kropel zainteresowania ze strony swojego męża. To nie wszyscy. Reszta czeka na swoje wejście. Powoli będą się pojawiać, z czasem przestaną nas bawić.

Nagle pojawia się Cherubin – jeden z najważniejszych – najbliższych Bogu aniołów. Od tego momentu bohaterowie nie znają słowa dość! Karmią się teraz szlacheckim pochodzeniem, intrygą i efektem komicznym. Wraz z Cherubinem pojawiają się pierwsze dźwięki. Skrzydlata postać kładzie przy każdej parze postaci na scenie – jabłko. Jabłko? Ale jabłko zawsze symbolizowało niezgodę… Tym razem jabłko to symbol przebudzenia.

Przebudzenie. Lekki podmuch wiolonczel. Skrzypce budzą się ze snu. Fagoty i klarnety olśniewają od początku swoją melodyjnością. Bębny biją w niebogłosy. Rogi wytyczają drogę do przyzwoitości. Wszystkie te instrumenty spotykają się ze sobą i wirują w muzycznym szale. Rozłącza je dyrygent, Nikolaus Harnoncourt, który wydaje się jednak próbować za wszelką cenę zatrzymać muzykę, nie pozwolić jej się wymknąć. On, jako dyrygent, jest przecież odpowiedzialny za to, żeby muzyka płynęła. Ale jego ciało niekiedy zastyga i ma się wrażenie, że nie chce dopuścić do „słowa” następnych nut, które przychodzą z wielką łatwością – po czym umykają i przeobrażają się są w cudowne harmonijne brzmienia.

Muzyka idzie swoim torem. Kamera tymczasem śledzi każdy ruch aktora. Jest przy każdym, wokół każdego. Oplata swoim okiem każdą sylabę i każdy wyraz. Śpiewacy grają całymi sobą. Nikt nie gra już dziewiętnastowiecznych bohaterów z ręką na sercu, opierając się o bezduszną nieruchomość, w której panuje źle pojęty realizm. Dzisiejsi śpiewacy – Anna Netrebko, Ildebrando D’Arcangelo, Dorothea Rosschmann czy Bo Skovhus – są jak tango – wszystko w nich opiera się na emocjach, walce i nucie geniuszu! Muzyka jest w aktorach, jest w nich zatopiona.

Figaro ma olśniewający bas, i kiedy wybrzmią dźwięki koloratury, sala drży, a wraz z nią serca widzów. Hrabina wymownie przedstawia się w sopranie lirycznym, Marcelina posługuje się językiem przekąsu w mistrzowski sposób. Hrabia śpiewa na dwa fronty – miłosne uniesienia kieruje do Zuzanny, a pogardę pielęgnuje i obsypuje nią Hrabinę. Mozart rozumie tekst i umie posługiwać się nim, potrafi łączyć słowa z muzyką.

Dominuje Zuzanna, w tej roli Anna Netrebko. Jest jak Monica Belluci o anielskim głosie Marii Callas. Piękno i klasa łączą się z delikatnością sopranu. Zazwyczaj towarzyszy jej orszak skrzypiec – nigdy jednak jej nie zagłusza, dając do zrozumienia, że to ona nimi kieruje. Ma władzę nad orkiestrą, która chowa się pod sceną. Jej śpiew jest czytelny i słyszalny. Jej wyrównane brzmienie daje melodyjną linię śpiewną.

Bravo. Va ben cosi.

Najważniejszy moment w całym przedstawieniu – koniec aktu drugiego: Hrabia kłóci się z Hrabiną. Nagle pojawia się Zuzanna – duet zmienia się w trio. Dołącza się Figaro i zaczyna spiskować z Zuzanną przeciwko Hrabiemu. Trio zmienia się w kwartet. Potem wkracza ogrodnik. Z kwartetu robi się kwintet. I tak dalej. Sekstet, septet, oktet.Ile może osób śpiewać na raz? Mozart twierdził, że nawet i dwadzieścia! Rewolucja w operze! Nikt się nie zagłusza, wszyscy mogą śpiewać swoje partie sopranem, basem, mezzosopranem czy tenorem. Wszystko jest harmonią! Światło, gest, muzyka i tekst są jednością. Dopełniają się, jeżeli siła jednego z nich maleje.

Le Nozze di Figaro. Noces de Figaro. Język włoski i francuski sugeruje nam, jakoby mielibyśmy przeżyć niezapomnianą noc z Figarem. Zdradza nas niestety język angielski, a najbardziej język polski, który zdejmuje z siebie maskę i odsłania nam.Wesele Figara. Myślę jednak, że tytuł Noc Figara – tytuł zmieniony, nieco unowocześniony, tak bardzo podobnie brzmiący fonetycznie do tytułu włoskiego czy francuskiego – mógłby bez problemu stać się tytułem zastępczym. Akcja Wesela Figara rozgrywa się w ciągu jednego dnia i jestem pewna, że zanim wszystko się skończy, noc dawno już będzie zaglądać przez okiennice i śledzić wraz z widzami losy bohaterów.

Kamera jest włączona.

Wyobraź sobie farsę, sztukę o miłości. Coś zupełnie nowego. Wyobraź sobie piękne sceny, o których ludzie nigdy nie zapomną, bo zdążyli już tobie to powiedzieć po przedstawieniu. Podeszli do ciebie, złapali za łokieć i powiedzieli, że to co robisz, jest piękne. Kto dzisiaj jeszcze łapie kogoś za łokieć?

Teraz wyobraź sobie pustą salę koncertową. Wszyscy się rozeszli. Ty wychodzisz jako ostatnia. Jej ściany są kolorowe, jak tęcza. Jesteś śpiewaczką operową. Wyobraź sobie, że stoisz na scenie. Otacza cię aura spełnienia. Wykonałaś to, co zamierzałaś. Kiedy robisz krok do przodu, twoje obcasy oddają tej sali swoją duszę. Oddają jej swój dźwięk, w zamian za kilka sekund przeszłości. Realne? Chcesz to powtórzyć? Ten wieczór? Dusza za sekundę tam, gdzie już byłaś? Czasem sekunda decyduje o Twoim życiu.

Kamera powoli gaśnie.

Sopran, to twój warsztat. Twoje gardło nigdy się nie zaciska. Słowa, które wyśpiewujesz, mają swój początek w tobie. Tworzysz je, używając języka kropek i kresek, bo widzisz nuty.

Otwórz oczy. Już nie musisz sobie nic wyobrażać. Jesteś w Salzburgu, po Festiwalu Mozartowskim. Dzisiaj byłaś śpiewaczką operową, śpiewałaś sopranem. Znasz swoją rolę na pamięć, ćwiczyłaś ją kilkaset razy, dzisiaj znowu ją powtórzyłaś. To nic trudnego. Teraz wyjdź ze swojej sekundy chwały! Ukłoń się. Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden.

Nigdy nie będę śpiewaczką operową, nawet wyobrażenie, że się nią jest, jest zbyt trudne.

Olga Pawlak