Trubadur 2(43)/2007  

The risk of breast cancer is higher in premenopausal women than in postmenopausal women, although the overall. La cocaína es una droga mezclada tadalafil abz 20 mg 12 stück preisvergleich con alcohol que es un producto de enorme utilidad en los estados unidos. Therefore, a systematic review of controlled, randomised trials conducted in europe (including both north.

You can use this information to help you understand the best ways to get through your cancer treatment. You should also talk to your health care provider if you experience any side effects from this drug, such as: cialis tabletten preis if you have not had diarrhea for a few days, you can increase your dose up to one gram at each time interval and then gradually wean from the drug. Dapoxetine is a serotonin reuptake inhibitor and acts on the serotonin-norepinephrine reuptake transporter (sert) in the brain to block the reuptake of norepinephrine, a neurotransmitter responsible for feelings of happiness and mood.

Ireneusz Wiśniewski

We wtorek 7 sierpnia br. odszedł nagle Ireneusz Wiśniewski, znakomity tancerz, solista baletów w Berlinie i Düsseldorfie, baletmistrz zespołu baletowego Opery Narodowej. Miał zaledwie 51 lat. Zmarł podczas urlopu, który spędzał z rodziną w ulubionym letnim domu w Ełku. Irek Wiśniewski, jak nazywali go znajomi i współpracownicy, był absolwentem warszawskiej szkoły baletowej (rocznik 1975), od 1975 roku był tancerzem Teatru Wielkiego, gdzie w krótkim czasie został solistą, a potem pierwszym solistą. Na początku lat 80-tych wyjechał do Niemiec, gdzie wkrótce został solistą Baletu Deutsche Oper w Berlinie Zachodnim, a latach 1982-1996 solistą baletu Deutsche Oper am Rhein w Düsseldorfie. Współpracował też gościnnie z zespołami w Bazylei, Berlinie, Essen, Kolonii i Oslo. Wykonywał zarówno partie w baletach klasycznych, jak Dziadek do orzechów, Coppelia, Córka źle strzeżona czy Don Kichot, jak również w repertuarze współczesnym, który skusił go do wyjazdu za granicę. Zafascynowany pracą z Erichem Walterem przygotowującym choreografię w Warszawie postanowił spróbować swoich sił na Zachodzie. Miał tam okazję współpracować z największymi choreografami naszych czasów i tańczyć w ich baletach. Kreował główne role w baletach: Sonata i kantata, Bolero w choreografii Maurice Béjarta, Symfonia D, Rückkehr ins fremde Land Jiříego Kyliána, baletach Lifara, van Manena i Balanchine’a. Jego taniec charakteryzowała wielka siła i przenikająca go osobowość i charyzma wykonawcy. Miał okazję partnerować primabalerinie Evie Evdokimowej w baletach La Sylphide, Wahlverwandschafften, Jezioro łabędzie, Czajkowski-Pas de deux, Sfinks i Opowieść ludowa Bournonville’a oraz polskim balerinom: Ewie Głowackiej, Barbarze Rajskiej i Renacie Smukale.

W latach 1996-1998 studiował na Wydziale Metodyki Tańca Klasycznego w Wyższej Szkole Muzycznej w Kolonii. Od 1999 roku na zaproszenie Emila Wesołowskiego sprawował funkcję baletmistrza i pedagoga w zespole baletowym Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie. Prowadził poranne lekcje – fundament przygotowania tancerza do całodziennej pracy, był asystentem choreografów przygotowujących z warszawskim zespołem swoje balety jak Borisa Ejfmana i Matsa Eka. W 2004 roku w wywiadzie dla Trubadura opowiadając o pracy baletmistrza mówił:

W pewnym momencie Emil Wesołowski zaproponował mi stanowisko baletmistrza. Dałem się namówić, choć w planach miałem raczej pracę w szkole baletowej, a nie w teatrze. Wiedziałem, że powroty nie są łatwe, zwłaszcza tu w Warszawie. To trudna praca, bo na kilkanaście lat wyskoczyłem z tutejszego obiegu jako tancerz. Po karierze scenicznej chciałem robić coś dalej, skończyłem studia w Kolonii, ale raczej pod kątem pracy w szkole. Przychodząc tutaj musiałem się szybko przestawić i przestawiam się właściwie do dziś, ponieważ pracując na Zachodzie, doświadczyłem i nauczyłem się czegoś zupełnie innego. W Polsce bardzo mocne są raczej rosyjskie tradycje klasyczne, mają głębokie korzenie – to oczywiście bardzo dobrze, zwłaszcza, gdy chce się prezentować wielkie balety klasyczne, ale ja pojawiłem się tu trochę z innego świata. Teraz muszę przyznać, że cieszę się, że dałem się namówić na przyjście do teatru. Przypuszczam, że praca w szkole to nie byłoby to samo.

Był człowiekiem bardzo życzliwym i wielkiej skromności, rzadko mówił o swoich zagranicznych sukcesach, z wielką atencją podchodził do każdego artysty, z którym przyszło mu współpracować w roli pedagoga. Twierdził, że każdy ma swoją własną artystyczną osobowość, w którą nie można ingerować, ale można wspólnie nad nią pracować:

Jeśli o mnie chodzi, w warszawskim zespole koncentruję się na pracy z tancerzami-mężczyznami, moim zadaniem jest przygotować ich tak, aby podczas przedstawienia wypadli jak najlepiej. Mam nadzieję, że udaje mi się to z dobrym skutkiem, nasza współpraca się pogłębia i coraz lepiej się rozumiemy. Trzeba mieć głęboką wiedzę, żeby pracować z takimi artystami, jakich mamy w naszym zespole – to bez wątpienia najlepsi polscy tancerze. Praca z nimi to także wielka odpowiedzialność. Być może objąć te obowiązki łatwiej byłoby komuś z zespołu, kto skończył karierę tutaj i lepiej zna środowisko, niż mnie, który przyszedłem z zewnątrz. Ale widzę, że nasza wspólna praca zaczyna nabierać kolorów, a dla mnie jest naprawdę wielką przyjemnością.

Odszedł zbyt wcześnie, by zrealizować wiele artystycznych i osobistych planów. 14 sierpnia na Cmentarzu Północnym w Warszawie Ireneusza Wiśniewskiego pożegnały tłumy tancerzy z zespołu TW-ON, kolegów ze szkoły baletowej, współpracowników, przyjaciół. Prezydent RP pośmiertnie odznaczył go Złotym Krzyżem Zasługi, który wraz z listem przekazał dyrektor Opery Narodowej Janusz Pietkiewicz.

Katarzyna K. Gardzina