Trubadur 1(30)/2004  

We make the cheapest synthroid in america guaranteed. Levitra 20mg is the most effective treatment dapoxetina naturale Dipolog for erectile dysfunction. Azithromycin can be used in conjunction with oral therapy to prevent recurrent cystitis, which may be due to bacteria such as chlamydia trachomatis or mycoplasma.

Clomid tablets are available in a variety of shapes and sizes, but each one has a different price. Priligy works with the brain to make the body think bulkily cytotec online kaufen ohne rezept it is burning fat, but this is not what actually happens with weight loss. The most common drugs used in chemotherapy include the antibiotics (antibiotics), such as amoxicillin, and the anticancer drugs, such as methotrexate, cyclophosphamide, chlorambucil, doxorubicin, vincristine, actinomycin-d, 5-fluorouracil, and adriamy.

Cykl Za kulisami teatru:
Rozmowa z Januszem Chojeckim
Pracownia perukarska, szewska, krawiecka, kwiaciarska, modniarska
Pracownia farbiarska, magazyn materiałów i kostiumów
Sekcja dekoracji
Ambulatorium, garderoby
Praca inspicjenta
Dział obsługi widzów
Realizatorzy dźwięku
Dział sceny
Sekcja oświetlenia
Praca baletmistrza
Muzeum teatralne
Teatr Wielki na walizkach


Za kulisami teatru
Pracownia perukarska, szewska, krawiecka, kwiaciarska, modniarska

Po rozmowie z dyrektorem Januszem Chojeckim opiekę nad nami przejmuje Agnieszka Domaniecka, kierownik sekcji kostiumów. Pytamy, od czego zaczyna się praca nad spektaklem.

Agnieszka Domaniecka: Najpierw w głowie reżysera powstaje pomysł na realizację danego tytułu. Później dobiera sobie scenografa i kostiumografa, rozmawiają, i na tej podstawie powstają projekty kostiumów i dekoracji. Reżyser akceptuje je, odbywają się dalsze rozmowy i powstają ostateczne projekty. Z gotowymi i zaakceptowanymi projektami kostiumograf przychodzi do pracowni. Tam omawia się z kierownikami pracowni projekty, przypina próbki materiałów. Otrzymujemy obsadę spektaklu i możemy przystąpić do szycia. Resztę paniom pokażę.

***

Ruszamy w drogę i z „dyrektorskiego” korytarza przechodzimy na II piętro, do pracowni perukarskiej i charakteryzatorni. Wchodzimy do dużego pokoju, w którym na stołach i półkach porozstawiane są peruki.

Agnieszka Domaniecka: Według projektów scenografa czy kostiumografa robi się peruki. Omawia on swoje pomysły z kierownikiem pracowni, przynosi próbki. Ustalana jest też charakteryzacja. Dla każdego artysty jest przygotowywana osobna peruka, bo każdy jest inną postacią. Perukę oczywiście dostosowuje się do wyglądu artysty, żeby dobrze się w niej prezentował, ale jeśli postać jest osadzona w epoce romantyzmu, w baroku czy też współcześnie, obliguje to do zachowania pewnego stylu.

Ciekawi nas, ile czasu trwa wykonanie takiej peruki.

Jan Fołtyn, perukarz: To zależy od rodzaju peruki, ale średnio około 60 – 70 godzin.

***

Idziemy dalej, do pracowni szewskiej. Tu rzucają nam się w oczy poustawiane na szafie buty z zadartymi noskami.

Józef Rotuski, kierownik pracowni obuwia: Tu mamy buty do baletu Bajadera, proszę, jakie piękne. Przedtem przygotowaliśmy Carmen, później w planach mamy Salome.

Buty do BajaderyPokazuje nam buty do baletu Bajadera – te z zadartymi noskami przeznaczone są dla tancerzy do walca. Są bardzo miękkie, można je zmieścić zwinięte w dłoni. Potem oglądamy sandały ze sztywną podeszwą dla kapłanów-statystów i buty z cienkiej skórki z długimi cholewkami.

Józef Rotuski: Balet musi mieć miękkie buty. Do Bajadery mamy mięciutką skórkę sprowadzoną z Włoch. Takie buty wytrzymują kilka przedstawień, zależy to od spektaklu i wytrzymałości materiału. Jakby się dało grubszą skórę, wytrzymałyby dłużej, ale nie nadawałyby się do użytku. Tancerz musi mieć maksymalny komfort. Dla tancerzy robimy buty na życzenie, dla każdego osobno, nie według szablonu. Podobnie ze śpiewakami. A solista-śpiewak musi mieć buty przede wszystkim wygodne i ładne.

Agnieszka Domaniecka: Połowa baletek jest sprowadzana z zewnątrz, a połowę robi nasza pracownia. Muszą być wciąż uzupełniane, bo potrzebne są nie tylko na przedstawienia, ale i na próby.

Józef Rotuski: Sprowadzamy baletki w jednym kolorze, a często potrzebujemy w bardzo wielu kolorach, dopasowanych do kostiumów, musimy więc barwić materiał na wiele odcieni brązu, czerwieni, zieleni…

Przechodzimy do sąsiedniego pokoju, do pracowni cholewkarskiej.

Józef Rotuski: Tu są robione wierzchy obuwia, cholewki, tam dalej łączy się cholewki z podeszwą. A tu do point przyszywane są tasiemki i gumki.

Przed nami piętrzy się stos point i tasiemek – ogromna, mrówcza praca, by przygotować baletki, które wystarczą na zaledwie kilka spektakli.

***

Idziemy do pracowni krawieckiej, wchodzimy do przymierzalni ze ścianą z luster. Na jednym z manekinów wzrok przyciąga niedokończona piękna suknia w kolorze czerwonego wina, na drugim biała paczka [tradycyjna spódniczka baletowa – przyp. redakcji], wszędzie porozkładane bajecznie kolorowe bele materiałów.

Pracownia krawiecka damskaAgnieszka Domaniecka: Jesteśmy w pracowni krawieckiej damskiej, w przymierzalni. Tu komponuje się materiały według próbek. Na przykład tu leżą plisowane spody do sukien.

Ewa Majewska, kierownik pracowni krawieckiej damskiej: Po zaprojektowaniu i opróbkowaniu kostiumu trzeba kupić materiał. Muszę wszystko policzyć: ile jakiego materiału potrzeba na dany kostium, jakie dodatki. Ilości i próbki materiałów z moim podpisem idą do zaopatrzenia. Robimy kostiumy modelowe dla grupy kostiumowej – na przykład teraz mamy przygotować 46 paczek, robimy więc jeden modelowy kostium. Projektant, choreograf czy scenograf ogląda, czy długości są dobre, czy podoba się kształt gorseciku, akceptują tę bazę i wtedy ruszamy z produkcją. Przygotowujemy kostiumy indywidualnie na każdą panią, mierzymy, każdą zapraszamy na indywidualne poprawki aż do skutku. Panie krojczynie kroją materiał, mierzą razem z krawcową, każdy kostium od początku do końca jest robiony przez jedną krawcową indywidualnie, tu nie ma „taśmy”. Potem wychodzimy z artystami na scenę i jest cudnie, pięknie i bogato. Zdarzają się, choć rzadko, poprawki. W operze jest ważne, żeby nic nie uwierało artystki, żeby w zależności od tego, jakie ma upodobania, było luźniej lub ciaśniej. Panie muszą w tym pracować, nie mogą myśleć o kostiumie. Ostatnio w Potępieniu Fausta kostium dosłownie spędzał sen z oczu artystce, musiała myśleć, czy odpowiednio zapięła go z tyłu. Tak czasami bywa, ale na szczęście rzadko. Artystka musi mieć komfort psychiczny, nie może myśleć o tym, że wychodzi na scenę i coś ją spina. Czasami artyści mają zastrzeżenia do kostiumu, nieraz sylwetka nie pasuje do fasonu. Wtedy na potrzeby artystki, dla jej wygody, żeby się czuła dobrze, scenograf dokonuje pewnych zmian, ale to musi siedzieć w epoce i pasować do całości.

Oglądamy projekty do Bajadery i przechodzimy do pomieszczenia, gdzie krojone są rozłożone na stołach przeróżne materiały, potem do drugiego, większego, w którym szyte są kostiumy.

Ewa Majewska: Jest tu trochę nieładu, ale co chwilę coś jest potrzebne, jakiś inny materiał. Jak skończymy jedną produkcję, robimy porządek, ale potem zaraz zaczyna się następna.

Pani Ewa podaje nam ciężki, szorstki, fioletowy materiał w kwiecisty wzór – Proszę zobaczyć, to jest żakard. Ten materiał był srebrny, ale nasi farbiarze pięknie farbują materiały na kolory, jakich potrzebujemy. Nieraz scenograf życzy sobie, żeby kostiumy były wierne historycznie, wtedy trzeba dobierać takie tkaniny, które będą pasować. Oczywiście, nie zawsze mamy identyczne, ale wtedy na przykład wykorzystywane są ciężkie żakardy, wełny… Uszycie kostiumu trwa bardzo różnie. Są kostiumy, które robimy bardzo szybko, ale na przykład paczkę trzeba mierzyć cztery – pięć razy, żeby kostium dobrze leżał na tancerce, był dopasowany i nie przeszkadzał. Dla baletu kostiumy muszą być przede wszystkim leciutkie. Uszycie paczki jest trudne, to jest tajemnica, którą tylko tutaj znamy. Żaden krawiec na mieście nie uszyje paczki. Musiałby ją najpierw rozebrać na części pierwsze, ale i to nie wystarczy…

Wychodzimy zachwycone projektami kostiumów do Bajadery. Idziemy dalej, pani Agnieszka wprowadza nas do kolejnego, malutkiego pokoiku.

Agnieszka Domaniecka: To jest malutka pracownia kwiaciarska, ale powstają tu cudne rzeczy.

Elżbieta Maciejewska, kierownik pracowni kwiaciarskiej: Robimy tu nie tylko kwiaty, ale wszystkie ozdoby. Dostajemy projekty malarskie i rysunki pomocnicze, które potem odtwarzamy. Do Bajadery szykujemy teraz ozdoby na głowy. Tu przygotowane są welony, tu ozdoba na koczek – dziewczyny będą miały na włosach te srebrne siateczki, w okolicach koka upięty diadem. Dostaną jeszcze takie kwiaty… – pani Elżbieta pokazuje nam błyszczące diademy, zwiewne welony, a różnokolorowe delikatne kwiaty wywołują nasz zachwyt. Oglądamy i inne wytwory pracowni.

Elżbieta Maciejewska: To ozdoba na głowę do Jeziora łabędziego, te czerwone pióra do Ubu króla też u nas powstawały. Robimy również elementy zieleni, girlandy, liście. To nakrycie głowy baronowej Von Meck z Czajkowskiego też u nas powstało, jak i wszystkie nakrycia głowy do tego baletu, poza kapelusikami do walca, które zrobiły koleżanki, a my pokryłyśmy kwiatami. Od nas wyszły też wszystkie ozdoby do Wesołej wdówki, wielki wianek z makami i ozdoba na szyję Hanny. Czasami nie widać, że coś jest oddzielnie zrobioną ozdobą, ale bez tego kostium nie miałby tego samego wyrazu. Robimy wszystkie kwiaty, ozdoby, pióra. Lubię, jak mamy dużo pracy, bo potem jest co oglądać na scenie.

Pracownia modniarskaParę kroków i przed nami następna pracownia, tym razem modniarska.

Iwona Jarmużek, kierownik pracowni modniarskiej: Teraz przygotowujemy nakrycia głowy do Bajadery – głównie turbany i hełmy… Robimy je według projektów dla każdego artysty osobno dopasowane do rozmiarów jego głowy. W balecie czasami dajemy pod brodę gumkę, żeby się lepiej trzymały. Nakrycia głowy są bardzo lekkie i świetnie dopasowane, robione na bazie ocieplacza. – Pani Agnieszka podaje nam niedokończony turban – wygląda jak wielka biała purchawka z dwoma zielonymi liśćmi, przypiętymi skrawkami zielonego materiału – Proszę zobaczyć, jak to powstaje, lekkie jak puszek. To jest forma i z niej czaruje się różne rzeczy.

Robimy zdjęcie i żałujemy, że na czarno-białej fotografii w Trubadurze nie będzie widać tych wszystkich wspaniałych barw, które mienią się przed naszymi oczami.

I już idziemy dalej, do pracowni krawieckiej męskiej, gdzie poznajemy jej kierownika pana Stefana Kępińskiego.

Stefan Kępiński, kierownik pracowni krawieckiej męskiej: Przede wszystkim od projektanta-scenografa zależy, żeby kostium, który projektuje, był wygodny, odpowiedni dla tancerza lub śpiewaka. My produkujemy według tego, co nam zleci scenograf. To on decyduje, jaki będzie materiał, jaki fason. Czasem dyskutujemy, bo na przykład scenograf proponuje materiał, co do którego mamy doświadczenie, że się nie sprawdza. Często scenograf ulega, ale bywa, że niestety upiera się przy swojej decyzji i nie ma dyskusji.

Pytamy, czy artyści mają coś do powiedzenia w sprawie kostiumu.

Pracownia krawiecka męskaStefan Kępiński: Mają bardzo dużo do powiedzenia, czasem słusznie, a czasem mają swoje kaprysy. Czasem jest to uzasadnione, bo wynika z roli, z tańca, który wykonują, a czasem to po prostu widzimisię, chcą, by wszystko kręciło się wokół nich. Ale my to lubimy, bo na tym polega nasza praca. Inne są sceniczne wymagania dla baletu i śpiewaków. Tancerz – wiadomo – dużo się rusza, musi mieć bardzo wygodnie, natomiast śpiewak często stoi czy się przechadza, niespecjalnie się wtedy zwraca uwagę na to, co robi, tylko na to, żeby dobrze wyglądał, a także, żeby miał luźny kostium pod gardłem, nic nie powinno tłumić dźwięku.

Agnieszka Domaniecka: Artyści na scenie są najważniejsi, ale ostatecznie o ich wyglądzie decydują reżyser i scenograf bądź kostiumolog.

Stefan Kępiński: W Bajaderze jest kilku artystów w jednej roli i jeden chce mieć bardzo krótki colet [góra tradycyjnego baletowego kostiumu męskiego – przyp. red.], drugi chce mieć dłuższy. To zależy od warunków fizycznych, ale i psychicznych, bo tancerzowi wydaje się, że jak będzie miał dłuższy colet, to będzie lepiej wyglądał. Nie zawsze ma rację, bo jest naprawdę zgrabny i nie ma czego ukrywać, ale uważa inaczej. Różnie to bywa, czasem artyści narzekają i scenograf ustępuje, a czasem odwrotnie. Zasadą jest, że kostium nie gra, ale bardzo wspomaga. W związku z tym, dlaczego ktoś ma występować w czymś, w czym będzie się źle czuł? Wszyscy chcemy, żeby artysta miał jak największy komfort.

Ciekawi nas, skąd brane są kostiumy dla nowych lub gościnnych artystów w starych realizacjach.

Agnieszka Domaniecka: Mamy zawsze uszyte kostiumy do 3-4 obsad. Dobieramy kostiumy z zapasowej obsady, dopasowujemy. Czasami musimy uszyć nowy według starego wzoru.

Idziemy dalej, w głąb pracowni. Na ścianie wiszą bajeczne projekty do Bajadery, oglądamy też obrazy porozwieszane na ścianach pracowni. Nasz wzrok przyciągają wspaniałe, kolorowe i połyskliwe materiały.

Agnieszka Domaniecka: Generalnie zamawiamy materiały u polskich producentów i hurtowników. Dokonujemy również zakupów za granicą, w Niemczech, Anglii czy w Chinach.

Zmierzamy do wyjścia z pracowni. Pani Agnieszka proponuje jeszcze rzut oka na gabinet Stefana Kępińskiego – miłośnika i kolekcjonera sztuki. – Tu w teatrze pracują niezwykli ludzie. Nie tylko mają niezwykłe zdolności i umiejętności, ale też niezwykłe pasje – mówi.

Stefan Kępiński: Myślę, że to teatr jest taką instytucją, która przyciąga ludzi z pasją. Trzeba być naprawdę rozmiłowanym w swojej pracy, a nie tylko chcieć zarobić, bo zarobki są akurat kiepskie.

Agnieszka Domaniecka: To trzeba kochać. Praca jest ciekawa, nie tylko ze względu na to, co się robi, ale przede wszystkim ze względu na ludzi, z którymi się obcuje. To wyjątkowe środowisko intelektualne. Dlatego i atmosfera jest zupełnie wyjątkowa.

Dalej >>>

Katarzyna K. Gardzina i Katarzyna Walkowska