Trubadur 1(30)/2004

Clomid, clomid online kaufen ohne rast is usually a treatment that could be offered by an online pharmacy but you need to really pay a visit to your physician or to an online doctor to discover if the medication is approved for you to utilize. This medication is very effective https://nepitella.it/2396-farmacia-on-line-inglese-viagra-93337/ against acne, which affects the surface layer of the skin. The cost of this test is usually lower than other diagnostic tests, but it is not necessary to be tested every time there is a cough, cold, sore throat or fever.

It is important you know that clomid is not a contraceptive. The same rezeptfrei potenzmittel apotheke Nagai holds true for those taking high doses of warfarin - take it at a low dose. If a person is taking other drugs along with capoten, it will create problems for the system.

Cykl Za kulisami teatru:
Rozmowa z Januszem Chojeckim
Pracownia perukarska, szewska, krawiecka, kwiaciarska, modniarska
Pracownia farbiarska, magazyn materiałów i kostiumów
Sekcja dekoracji
Ambulatorium, garderoby
Praca inspicjenta
Dział obsługi widzów
Realizatorzy dźwięku
Dział sceny
Sekcja oświetlenia
Praca baletmistrza
Muzeum teatralne
Teatr Wielki na walizkach


Za kulisami teatru
Sekcja dekoracji

 

Żegnamy się, pani Agnieszka przedstawia nas panu Tomaszowi Wójcikowi, który oprowadzi nas po „twardych” pracowniach. Wjeżdżamy na piąte piętro i znów wchodzimy w robocze korytarze.

Tomasz Wójcik, kierownik sekcji dekoracji: W teatrze można się łatwo pogubić, na przykład wsiada się do windy, która ma trzynaście guzików – jest trzynaście pięter, a z zewnątrz tego nie widać. Zaraz dojdziemy do pracowni – tu znajdują się malarnia i modelatornia, w nich są robione cięższe, twarde elementy. Mamy dwie malarnie, dużą i małą, duża jest bardzo widowiskowa. A tu jest modelatornia.

– Wchodzimy do wysokiej sali pełnej dziwnych przedmiotów. Z półki przygląda nam się kilka masek z Potępienia Fausta, na stole widzimy maskę z tańca z poduszkami z Romea i Julii. Tu o pracy w modelatorni opowiada nam pani Ewa Rogińska.

Ewa Rogińska: Wykonujemy wszystkie rzeźby, jakie są na scenie, wszystko, co nie jest płaskie, nie jest z drewna ani nie jest konstrukcją metalową, i nie tylko: rekwizyty, broń, elementy kostiumów – to wszystko robi modelatornia. To, z czego te przedmioty są robione, zależy od potrzeb. Kamienie robi się ze styropianu albo z gąbki, jeśli muszą być miękkie i leżeć na podłodze. Szable często bywają z lekkiego metalu, na przykład z aluminium, lub z drewna, rękojeści są wyrzeźbione i odlewane z metalu lub żywicy.

Pytamy, ile czasu przed premierą zaczyna się prace w modelatorni.

Ewa Rogińska: Zawsze za późno, ale najbliższa premiera jest ewenementem, bo zaczynamy aż trzy miesiące wcześniej. Zazwyczaj jest to półtora – miesiąc wcześniej, i to jest zawsze za mało, ale musimy zdążyć. Przygotowanie premiery to jest pół roku do roku pracy – najpierw reżyser i scenograf ustalają projekt, który dopiero na końcu wchodzi do realizacji. A u nas jeszcze przed realizacją muszą być zakupione materiały, czyli trzeba przewidzieć, co zostanie z czego zrobione, i dopiero po konsultacjach przystępujemy do pracy. Konsultacje są różne, czasem dostajemy dokładny projekt, a czasem autorzy proszą ogólnie, by zrobić na przykład maskę, która ma wyglądać jak gładka buzia lalki. Najlepsza jest tego rodzaju praca, kiedy scenograf ma pomysł na całość, chce osiągnąć określony efekt, a my tak dobieramy materiały, żeby ten efekt osiągnąć. Nasza praca jest ciekawa, bo prócz znajomości technik wymaga dużej pomysłowości – przy każdej premierze musimy wymyślić sposób na realizację. Z mnóstwa dostępnych obecnie materiałów trzeba wybrać najbardziej przydatne. Potrzebne są na przykład jakieś efekty specjalne, coś ma być przezroczyste czy nieprzezroczyste, bardzo ciężkie czy bardzo lekkie… albo wyglądające jak ciężkie, a bardzo lekkie. Na przykład robiłam kiedyś kolce z gąbki, które musiały wyglądać jak metalowe, a jednocześnie nie mogły być niebezpieczne. Pracując tutaj, można nabrać sporego doświadczenia. Przychodzą do nas na praktyki modelatorzy – uczniowie szkoły pomaturalnej.

Który spektakl był dla Państwa najciekawszy?

Ewa Rogińska: Dla nas najciekawsze są te premiery, gdzie jest dużo ładnej rzeźby, gdzie wszystko ciekawie wygląda, a nie na przykład nakładamy tylko mnóstwo płyt technicznych – to jest po prostu nudne. Na przykład w Madame Butterfly robiliśmy bardzo ciekawe elementy kostiumów i dekoracji. Do spektaklu Ignorant i szaleniec wykonałam maski małp wyglądające „jak prawdziwe”, a do The Music Programme całą małpę. Bardzo podobały się realizatorom. Bajadera będzie dla nas rzeczą bardzo ciekawą, bo w scenografii jest dużo rzeźby indyjskiej, Budda, bardzo ładne przestrzenne kulisy i podrzeźbiane elementy.

***

Mała malarnia

Teraz idziemy wąskimi korytarzami do malarni, najpierw do małej, potem do dużej. Po drodze pan Tomasz Wójcik opowiada nam o dekoracjach. – Dekoracje muszą spełniać trzy warunki. Po pierwsze: muszą się podobać. Po drugie: muszą być bezpieczne dla artystów. Często są to konstrukcje stanowiące trzypiętrowe kondygnacje, po których chodzą ludzie – to nie może się kiwać. Trzeci warunek, o którym rzadko się pamięta, to ten, że dekoracje muszą się składać tak, by można je było załadować do samochodu. Jeśli gramy spektakl w warunkach wyjazdowych, ograniczają nas rozmiary. Scenografia musi tak się złożyć, by mieć wysokość do 2,40 metra. Wszystkie te czteropiętrowe konstrukcje trzeba rozłożyć, rozkręcić, zapakować, a potem skręcić i szybko postawić, i jeszcze nic nie uszkodzić. Ważna jest też konserwacja dekoracji. Gdy jakieś przedstawienie nie jest przez pewien czas grane, dekoracje są wywożone do magazynu, gdzie mogą dłuższy czas przeleżeć. Po przywiezieniu do teatru trzeba je odświeżyć. Poza tym, kiedy coś jest cały czas grane, to też dekoracja może zostać uszkodzona i trzeba ją naprawić.

Wchodzimy do pracowni malarskiej i widzimy projekty dekoracji do Bajadery.

Ludwik Fiegel, kierownik pracowni malarskiej: To są projekty malarskie scenografa, tu są rozrysowane projekty techniczne. Rozpoczynając pracę, musimy mieć wiedzę techniczną, żeby otrzymać takie efekty, jakie są zaplanowane na rysunkach. Projekt techniczny musi być zatwierdzony przez dyrektora i podpisany do realizacji. To, co panie widzą na tych kolorowych projektach, musi być przełożone na wielkości sceniczne. Ten element jest właśnie teraz w górnej malarni. To ogromna malarnia o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych.

W najbliższej premierze baletowej wykorzystywane są głównie tiule i inne wiszące płótna. Efekt będzie zależał od tego, jak światło będzie padało na dekoracje. Do malowania takich dekoracji używa się tiulu i bawełny technicznej. Nie każde płótno się nadaje, np. syntetyczne nie przyjmuje dobrze farby. Tego typu malarstwo to zazwyczaj malarstwo wodne, jak akwarela. Trzeba mieć odpowiednie płótno, na syntetycznym wszystko robi się mdłe, rozpływa się i ucieka na papier – pod każdy malowany element podkładany jest tego samego formatu papier, na który spływa nadmiar farby. Przygotowanie takich dekoracji trwa około trzech miesięcy. Musi być czas na wysuszenie każdego fragmentu, jeśli jakiś element maluje się o ósmej, to drugi raz można dopiero o dwunastej. Żeby uzyskać wszystkie odcienie, trzeba malować kilkanaście razy.

Nie można malować farbami kryjącymi jak na przykład emulsje, bo te są „tępe”, schną „na sztywno”, a płótno jest potem zwijane i przy zwijaniu by popękało. To są ogromne powierzchnie, które muszą się zachowywać jak ufarbowany jedwab. Dziś w teatrach już tak się nie robi, wykorzystuje się mniejsze formaty, w małych teatrach można malować nawet farbami kryjącymi. U nas jest ogromna scena, płótna mają po 25 metrów, taką zwiniętą belę musi nieść 20 ludzi i to musi być lekkie. Dlatego robimy to farbami wodnymi. Tak jak się farbuje tkaniny na gorąco, by uzyskać jednolity kolor, tak my malujemy je, by uzyskać różne wzory.

Pytamy, ile farby zużywa się zazwyczaj przygotowując premierę. Okazuje się, że około 400-500 litrów w spektaklach, w których jest dużo malarstwa, jak w przygotowywanej teraz Bajaderze.

Idziemy popatrzeć na dekoracje. W małej malarni leżą fragmenty scenografii do Rigoletta, są właśnie odnawiane. Podchodzimy do jednego z nich.

Duża malarnia

Ludwik Fiegel: Proszę popatrzeć, to wygląda jak zbudowane z cegły, a jest zrobione ze styropianu naklejonego na sklejkę. Wszystko złocone, przepięknie wygląda na scenie. Ile to kosztowało pracy, trzeba było cienkie płatki złota nakleić na bardzo duże powierzchnie. Proszę zobaczyć, jaki to piękny gzyms. Żeby powstała dekoracja, najpierw pracownia stolarska musi zrobić konstrukcję, potem przychodzą modelatorzy i naklejają styropiany, potem my malujemy. Ważne, żeby konstrukcja była stabilna i silna. Były przypadki, ale nie u nas, że dekoracje się zawalały.

Wchodzimy wąskimi schodami na galerię.

Ludwik Fiegel: Często trzeba tu przychodzić, by popatrzeć na malunek z góry, im dalej się odchodzi, tym wydaje się bardziej autentyczny. To są piękne witraże z Rigoletta podświetlane od tyłu. Także Król Roger ma bardzo ładne dekoracje z witraży, wysokie na prawie 9 metrów. Gigantyczna praca i wszystko powstało w naszej pracowni.

Idziemy dalej do drugiej, wielkiej malarni.

Ludwik Fiegel: To jest największa pracownia. Wszystko jest porozkładane na papierach, które zbierają nadmiar wody. A tu jest to samo, co panie widziały na rysunkach: tu jest to drzewko, gąbka naklejana na tiul i siatkę, później zostanie pomalowana. Tu kolega impregnuje materiał substancją przeciwpożarową, żeby dekoracja nie była łatwopalna. Tam panowie obszywają gąbkę na siatce, każde oczko musi być obszyte. Tego żadna maszyna nie zrobi, wszystko musi być przyszyte ręcznie. Ta siatka wzmacnia tiul, żeby prosto wisiał, w oświetleniu scenicznym czarna siatka ginie, nie jest widoczna.

Ostatni raz z niedowierzaniem rzucamy okiem na siatkę o kilkucentymetrowych oczkach (długość kulisy to 9 metrów, szerokość 4) i idziemy na górę, by spojrzeć na całość z większej perspektywy. Przed nami rozciąga się widok na powierzchnie, które wcześniej widziałyśmy na projekcie. Przez chwilę podziwiamy rozłożone przed nami leżące płasko tiulowe kulisy. Schodzimy na dół, znajdujemy się teraz w okolicy sceny kameralnej.

Dalej >>>

Katarzyna K. Gardzina i Katarzyna Walkowska